...bede podziwiac oryginalny zyrandol w holu, przejde sie slonecznym Nowym Swiatem, Krakowskim Przedmiesciem i Marszalkowska oraz innymi ulicami ukochanej Warszawy czerpiac z tych spacerow ogromna przyjemnosc! Naprawde, stesknilam sie za Polska, za moim miastem, za wydarzeniami kulturalnymi, ktorych jest w nim cala masa, za dobrym jedzeniem, za swojskimi klimatami, za warszawskimi parkami jak rowniez cmentarzami... Brakuje mi prawdziwych (a nie zdawkowych) rozmow z rodakami, ich specyficznego, troszke zlosliwego humoru i zartow, ktore w lot rozumiem.
Ojczyzna jest rzeczywiscie jak matka, co cierpliwie czeka na swe dzieci, a one gdzies tam w swiecie zbieraja siniaki (albo i nagrody), ale tak naprawde najlepiej rozumieja i czuja swiat na "swoich smieciach"... Moze gdzie indziej jest piekniej, ale to Polska jest prawdziwym domem gdzie jestem pewna swych krokow. Trzeba dluzej pozyc gdzie indziej by to wreszcie zrozumiec i sie o tym przekonac. I chcialam sie z Pania podzielic swymi refleksjami przed sierpniowym powrotem z kiedys wymarzonej Australii, ktora jest pieknym i tolerancyjnym krajem, ale paradoksalnie nie czuje sie tu tak swobodnie jak w Polsce. I tesknie za Warszawa kazdego dnia. Juz niedlugo!