III NOC CZERWCOWA JAŚMINOWA 2008...
..
piątek...
Siedzę na stacji benzynowej w Kutnie...i czekam...podjeżdża granatowe sportowe...robię wyskok i radośnie macham rękami...( w głowie myśl, matko...pomyślą że jestem kretynką i mnie nie wezmą) w środku siedzi Agniś i Kinia...to pierwsze osoby z którymi na żywo się ściskam (acha, muszę dodać, że
w życiu nikogo z Forum „na żywca” nie widziałam-wiem, wiem Placuniu, trochę za późno CI powiedziałam...ale przecież przetrwałam, co nie?!:))....
...zabierają mnie.....
.....wsiadam........jedziemy...
....cały czas kierunek Placuniowo...po drodze dosiada się Jadzia...a raczej powinnam powiedzieć kilogramy czereśni i Jadzia....
:D:D
...jedziemy, śmiejemy się, rozmawiamy, jedziemy, śmiejemy się, rozmawiamy......
Dojeżdżamy na rogatki...a tam
Placunie (Placunie x 2....Anda i Borusek) witają nas pigwówką...ściskamy się i śpiewamy ...”wsiąść do pociągu byle jakiego...”
....myślę – czary....
nie wiedziałam ile magii jeszcze przede mną....
Poznaję się z Zieloną Drużyną...MartaAnna, Asia, Małgosia Solak i Jamajka...uściski, uściski, uściski...pyszna kawa...a potem zupa pomidorkowa....
....
19-sta Teatr....
”Mistrz i Małgorzata”....ciary na plecach.....
Podziwiam Behemota...zwinny, szybki z doskonale opanowaną równowagą – KOCI-KOT...
...jednak prawdziwym MISTRZOSTWEM ŚWIATA okazuje się Woland -....bardzo wiarygodny... straszny i pociągający...buduje całą atmosferę spektaklu....
........iiii...muzyka, muzyka, muzyka....
...po spektaklu witają nas Anya_Anya i piąty Placunio...uściski i znów...”wsiąść do pociągu byle jakiego...”....
noc...jezioro...pomost...śpiewy...koreczki, sałatka (dzięki
Andzie
i Boruskowi)....szampan iiiiii....seeeeernikkkk....
LUDZIEEEEEE..... w życiu takiego sernika nie jadłam!!! W ŻYCIU!!!!!....(Placuniu jak ochłoniesz-to poproszę dehalem, dobrze?!
)....telefon do nadciągających do nas Ciotki i M,...drzemy się do słuchawki...pozdrawiamy i tańczymy.....
...
sobota....
O 10-tej zbiórka nad jeziorem...wsiadamy na łódki, kajaki, rowery...my z Ciotką zajmujemy rowerek i....... pedałujemy, pedałujemy...na całych jeziorach MYYYYYY..., Kinia z Agniś twierdzą, że mamy ADHD!...nie wiem na jakiej podstawie...?!...hi hi hi....
Ciotka – za ADHD, za rozmowę...za kormorany...za szybowce-dziękuję.....było
BOSKO!:)...
...Placunio ogłasza, koniec przygody z jeziorem....jedziemy w magiczne miejsce....
PLACUNIOWO / ALEJA MARZEŃ / TEATR NA ŁĄCE....
...co tam się działo....Ludzieeee...na początek niewinne rozglądanie się po Kraju-Raju ....a potem....
...wspólne... śpiewy...obiad- dzięki Agniś i Jadzi
....
W ŻYCIU nie jadałam tak dobrych ziemniaków, karkówki i CACYKÓW!!!-Agniś
:D:D
..Jadziuuu mam Twoje urocze zdjęcie –jak kroisz ogórki...hihihi...
...Aleja Marzeń...tych wzruszeń i tej radości nie godnam opisywać....powiem Wam jedno...dla tej chwili warto żyć...
Jaśminowcy...to dla mnie prawdziwy zaszczyt, że mogłam w takim gronie odkryć tajemnice duszy...łez...i...niekończącej się radości....dziękuję...
Placuniu...w tym kamyku zamknięta jest Wasza Pasja Życia....
...później Teatr na Łące...każdy z nas przez chwilę spełniał swoje „greckie marzenie” wraz z Shirley...popijając szampana- kłaniam się w pas Tym, którzy go nam podarowali
....
Wspólna kawa...i śpiewy....gdy zaczął zbliżać się wieczór...Placunie rozpalili ognisko....
I znów śpiewanie..., śpiewanie, uśmiechy...poezja...wzruszenia, łączność z Wami-dziękuję Wszystkim... byliście tam z nami....
Telefony do Androyu...mówię Wam jak się Anya_Anay musiała namęczyć żeby mu drogę wytłumaczyć...no cóż...jego strata, że nie dojechał....
...po północy stworzyliśmy w Alei Marzeń krąg nad sercem ze świeczek - słaliśmy Wam dobrą energię...mam nadzieję, że czuliście ciepło....?!
...nad ranem moja „Rebeka” i „Groszki” ze specjalną dedykacją dla Placuniów....
...krótki sen w Zamku-dziękuję za ten zaszczyt....
...
niedziela...
...wstaję i mówię:
- dzień dobry wszystkim...
...podchodzi do mnie Jamajka...
- Olu zapraszam na szampana z truskawkami....myślę sobie, śni mi się-jak nic??!!!...to nie może być prawda!!!...ale za chwilę szampan ląduje w mojej łapce...popijam sobie powoli...delektuję się....a Małgosia Solak robi mi (nam) kanapki z uśmiechem...
...w okolicach 11:00-12:00 Ciotka uczy nas, jak zrobić filcowe cudności...no dobra, nie będę się rozpisywać o wychodzących mózgach ..
...Generalnie wszystkie stworzyłyśmy sobie ARCYDZIEŁA- moja Radość w Alei Marzeń wygląda tak:
...konkurs na najlepszą mechłacącą wygrała oczywiście Ciotka, toż to Ona jest Mistrzynią
....
Po konkursie...decydujący moment....ważą się nasze losy....za chwilę dowiemy się, czy zostaliśmy Jaśminowcami...., wbrew pozorom, to nie takie hop-siup!
Placunio wręcza nam kubki (made by Ciotka)...i każdy z nas otrzymuje gałązkę Jaśminu...uffff....wszystkim się udało
.....
...śpiewamy na pożegnanie..”..ogniska już dogasa blask, braterski splećmy krąg, przy innym ogniu w inną noc, do zobaczenia znów...”....
Żegnamy się...każdy dostaje kawałek linki na łapkę, chcę byśmy zawsze byli razem...
Dziękuję (kolejność przypadkowa):
Placuniom... za przygodę życia...za wyrozumiałość, za czuwanie nad bezpieczeństwem, za szaleństwo...za pasję życia...za wzruszenie i radość...za Aleję Marzeń...za zielony kamyk.... „Rebeka” i „Groszki” już na zawsze dla WAS!
Ciotce...za rozmowę, za bycie razem...za śmiech...za łzy...za siedzenie w deszczu przy ognisku.....za wspólne czucie klimatu.....za to, że zdradziła nam technikę mechłacenia...Ciotka, zresztą co ja Ci będę mówić...wiesz przecież:)
Agniś... za okazane serce..., za przygarnięcie mnie pod skrzydła...., za wpuszczenie mnie do granatowego sportowego...mimo bagażu, który nie był najmniejszy:)....za pozytywną energię...za uśmiech...za to, że nie byłam głodna
.... za dzielenie ze mną materaca w Zamku:).... Kochana mogę dla Ciebie śpiewać, kiedy tylko najdzie Cię ochota-serio!
Kini...za miłe rozmowy, za zdjęcie, które nie może znaleźć się na Forum, żeby ludzie nie uciekli
, za opowieść o E. mimo iż siódmy raz...
....za wspaniałą podróż powrotną, za ....„biegusiem” w Toruniu....i za dialog
Ja: mogę?
Kinia: nie! ( wiesz, że to z sympatii...)
Jadzi... za niesamowite poczucie humoru, za mądrość...za zielony nieprzemakalny kubraczek, który pożyczyła mi na rower...za miłe słowa na koniec....
M, .... za dobre, ciepłe oczy....za uśmiech...za „O niebo lepiej” i za „Kasztany”....za śpiew i granie...za to, że pokazał mi, że nie trzeba wiele mówić-wystarczy popatrzeć w oczy i wiedzieć..., za bycie Bratnią Duszą...i za to ostatnie Przytulenie...
Jamajce...za radość wszechogarniającą, za opowieści...., za wyobraźnię...za kreatywność...za okazane zaufanie....(pochwaliłam się już S.
) , no iiiiii...za szampana z truskawkami!...i.... za łzy i słowa, które są dla mnie zaszczytem....
Małgosi Solak...za rajskie kanapeczki, za pozytywną energię...., za pokaz samo rozkładającego się namiotu:)...za radość serca, którą widać gołym okiem...
MarcieAnnie.... za uśmiech młodości...za lekkość duszy...za przybliżenie mi Placuniowa, kiedy jeszcze było dla mnie tajemnicą...za seeernik!:)....za radość w oczach....
Anya_Anya i Asi...za szanty, którymi sypały jak z rękawa, za szaleństwo...za wiatr we włosach...za spanie przy ognisku...i za to, że dbały oto by prądu mi nie zabrakło
...w życiu takiego prądu nie piłam! W życiu!!!
..W SERCU NA ZAWSZE!....