Nie ukrywam...obecnie w tym temacie czuję się jak ryba w wodzie. Szefostwo zaproponowało, żebym powklejała co nieco
)))
Kiedy się mówi o Kozakach, czy o Ukrainie, nie można nie przypomnieć o "Marii" Antoniego Malczewskiego. Pierwsza polska powieść poetycka (1825). Jak na romantyczny debiut przystało...poruszyła wszystkich, a odnosił się do niej każdy liczący się pisarz. Ja osobiście myślę, że to jedna z najpiękniejszych pozycji z jaką miałam okazję się zapoznać . Scena z maskami...Przepiękna! Nie mogę nic więcej o tych maskach, bo to tak, jakbym zdradziła komuś rozwiązanie zagadki przed oglądnięciem filmu kryminalnego...Historia oparta na faktach, ale jakich faktach...
zanim wkleję fragment...
oto sam autor w stroju kozackim (ma się rozumieć- osełedec na miejscu)
a to już kawałek tekstu, sam początek (już na temat tego początku napisano wiele opracowań...a biedni studenci musieli się przez ich gąszcz przedzierać
)
"MARIA" ANTONI MALCZEWSKI
Ej! Ty na szybkim koniu gdzie pędzisz, kozacze?.
Czy zaoczył zająca, co na stepie skacze?
Czy rozigrawszy myśli, chcesz użyć swobody
I z wiatrem ukraińskim puścić się w zawody?
Lub może do swej lubej, co czeka wśrzód niwy,
Nucąc żałośną dumkę lecisz niecierpliwy?
Bo i czapkęś nasunął, i rozpuścił wodze,
A długi tuman kurzu ciągnie się na drodze.
Zapał jakiś rozżarza twojej twarzy śniadość
I jak światełko w polu błyszczy na niej radość,
Gdy koń, co jak ty, dziki, lecz posłuszny, żyje,
Porze szumiący wicher wyciągnąwszy szyję.
Umykaj, Czarnomorcu , z swą mażą skrzypiącą,
Bo ci synowie stepu twoją sól roztrącą.
cdn.