przez Ściana N, 08.07.2007 08:58
A czy Druhny sa glodne?
no to zapraszam na Obiad Rodzinny. Voila.
OBIAD RODZINNY
Nie ma nic milszego niech, kto chce mi wierzy,
Niz rodzinny obiad w sielskiej atmosferze,
Obrus świeży leży, starsi znad talerzy do młodzieży
Szczerze szczerzą się.
Wujek Leon z punktu ku kuzynkom czterem,
Z odpowiednim zmierza żartem, czy duserem,
Dziadzio je z orderem, kuzyn z profelerem,
Ciocia tartym serem sypie w krąg.
Tak co dnia obiad trwa, wdziękow moc w sobie ma.
Obserwować choćby można z przyjemnością
Jak się wujek Leon zawsze dławi ością,
Czyni to z godnością, rzeczy znajomością,
Wuj z natury powściągliwy jest.
A ciotunia w każde danie wciąż sypie ser, tarty ser, zolty ser,
Bo pasuje do wszystkiego tarty ser,
Czasami kuzyn co ma profeler,
Twierdzi, że to jest nie fair.
A dziadunio tak zabawnie gryźć umie wąs, prawy wąs
Bo przeszkadza mu w konsumpcji, prawy wąs
Kuzynki mają przez to oczopląs,
Nie chcąc sosów tknąć ni miąs,
Bo jak się na dziadzia zapatrzą to yyy (przepraszam)
Ciocia chciała kiedyś skonać na artretyzm
Bo dziadziowi nagle order wpadł w ordewry
I na pół go przegryzł podśpiewując:
Evrybody love somebody smaczne to!
Tak to w atmosferze sielskiej i intymnej
Zwykł przebiegać zwykly obiad nasz rodzinny,
Wuj się dławił siny, kuzyn robił miny,
A ciociny tarty ser mdlił nas.
Mdliłby tak do dziś dnia, gdyby nie sprawa ta...
Że raz dano zraz, czy bitki zdobne w nitki,
A do zrazu zrazu chrzan, a potem grzybki,
No i przez te grzybki, chłód rodzinnej kryptki,
Nazbyt szybki dał obiadkom kres.
teskt: Pan Wojtek
------------------------------------------------------------------------
OBIAD RODZINNY /Druhny czuja sie zaproszone? Ilez mozna szczekac? Dania stygna!/
Nie ma nic milszego niech, kto chce mi wierzy, /no dobra, po wieczerzy zgasiMY swiatlo, zapaliMY kadzidelka i co tam komu w duszy gra, skrzyp, skrzyp/
Niz rodzinny obiad w sielskiej atmosferze, /z ludzka twarza? Tak? No to ja dziekuje, jestem na diecie/
Obrus świeży leży, starsi znad talerzy do młodzieży /phi! ja mam miseczke z paleczkami!/
Szczerze szczerzą się. /zaraz tam "szczerze", co to ja nie umiem pozowac do zdjec? Normalnie szkola aktorska, phi!/
Wujek Leon z punktu ku kuzynkom czterem, /Wujek Leon = Pan Fizyk, kuzynki cztery, amazonki Apokalipsy (?) = Alberta, Melancholia, Indolencja i Dyskrecja/
Z odpowiednim zmierza żartem, czy duserem, /Hobbity zezarly duser. Czy wyslac Hobbity na korepetycje do tlumaczek z UN?/
Dziadzio je z orderem, kuzyn z profelerem, /oj bedzie sie dzialo.....a gdzie Pan Minister?/
Ciocia tartym serem sypie w krąg. /co za wiedzma! Tak marnowac Swiete Dobra w Azji!/
Tak co dnia obiad trwa, wdziękow moc w sobie ma. /w sowie ma? Sowa! Widzisz to? Normalnie pisza o Tobie, czytasz ze zrozumieniem?/
Obserwować choćby można z przyjemnością /mozna tez zamnkac oczodoly, phi!/
Jak się wujek Leon zawsze dławi ością, /albo na przyklad Frakcja Tasiemkowa dlawi sie wierszenkością, hi hi/
Czyni to z godnością, rzeczy znajomością, /Fachowiec tez byla kobieta!/
Wuj z natury powściągliwy jest. /dac mu rure i zaraz pokaze tatuaze, phi!/
A ciotunia w każde danie wciąż sypie ser, tarty ser, zolty ser, /ja ciotunie to normalnie walne w-czape za ten ser!/
Bo pasuje do wszystkiego tarty ser, /do w-czapy to pasuje ciotunia, phi!/
Czasami kuzyn co ma profeler, /a jaki feler ma kuzyn. To pytala Alberta/
Twierdzi, że to jest nie fair. /a co w zyciu jest fair. To pytala Sciana/
A dziadunio tak zabawnie gryźć umie wąs, prawy wąs /a lewy was? to sie gdzie wygina?/
Bo przeszkadza mu w konsumpcji, prawy wąs /a o golarce to dziadunio slyszal? Ewentualnie mozna poprosic Starego Kangurzcy - Fachowiec od wyrywania siwych wlosow/
Kuzynki mają przez to oczopląs, /oczodoloplas, phi!/
Nie chcąc sosów tknąć ni miąs, /wegetarianki znaczy sie, ufff....swoje klikaja w HP/
Bo jak się na dziadzia zapatrzą to yyy (przepraszam) /a dziadzio to z szabelka na czolgi lecial, ne?/
Ciocia chciała kiedyś skonać na artretyzm /i co? Przeszlo jej, jak dziadek polecial z duserami do kuzynek?/
Bo dziadziowi nagle order wpadł w ordewry /z orderu z ziemniaka to mozna zrobic zupe ziemniaczana, phi! Co to ja jestem w Przepisach Kulinarnych?/
I na pół go przegryzł podśpiewując: /na gitarze solowke odwalila Bronka!/
Evrybody love somebody smaczne to! /troche czizy, ale co sie bede czepiac, ne?/
Tak to w atmosferze sielskiej i intymnej /bardzo przepraszam, ale mnie ta wanna to troche przytlacza....ze nie wspomne o liczbie wyswietlen/
Zwykł przebiegać zwykly obiad nasz rodzinny, /normalnie KTOS dostanie w-czape, ze zupa byla za slona, ne?/
Wuj się dławił siny, kuzyn robił miny, /wyslac kuzynowi tlusciocha?/
A ciociny tarty ser mdlił nas. /ja to bym cioci za to marnowanie sera to zalozyla szlaban wierszenkowy, phi!/
Mdliłby tak do dziś dnia, gdyby nie sprawa ta... /oooooo......HP z ludzka twarza...bedzie sie dzialo/
Że raz dano zraz, czy bitki zdobne w nitki, /phi! Podano organiczne nitki, Druhny robia SOWIE bransoletki?/
A do zrazu zrazu chrzan, a potem grzybki, /muchomorki -czek!/
No i przez te grzybki, chłód rodzinnej kryptki, /klomby znaczy sie/
Nazbyt szybki dał obiadkom kres. /dziekuje, jestem na diecie...no co? Albo sie bylo w szpitalu, albo NIE?!!!/
teskt: Pan Wojtek + /Sciana/