Pani Krystyno!
4 kwietnia byłam w Łodzi w kinie Silver Screen na przedpremierowym pokazie filmu „Parę osób, mały czas”. Obiecałam podzielić się z Panią i forumowiczami wrażeniami. Piszę dopiero teraz, bo przez ostatnie 2 tygodnie uczyłam się do egzaminu i dopiero dziś, kiedy już jestem po, mam wolną głowę i mogę spokojnie zebrać myśli.
Film bardzo mi się podobał. Jest subtelny i intelektualny. Opowieść o związku, który połączył poetę Mirona Białoszewskiego z niewidomą Jadwigą Stanczakową bardzo mnie poruszyła. Jest to kino nie tylko dla tych, którzy znają twórczość i cenią Białoszewskiego, bo to nie jest film o nim, tylko o przyjaźni dwojga ludzi, którzy mimo, iż nie są parą, to bez siebie nawzajem są niepełnosprawni. On - dość ekscentryczny i ona – jego powierniczka. Bardzo różni, ale jakże bardzo sobie nawzajem potrzebni . W filmie Andrzeja Barańskiego Pani i pan Andrzej Hudziak macie ten niezwykły magnetyzm, jakiego w kinie nie spotyka się zbyt często. Zmagania bohaterów ze światem i własnymi słabościami są niezwykle emocjonujące, nie tylko dla widza, który kojarzy bohaterów i ich historię, ale także dla tych, którym są oni obcy. Na tyle na ile zdążyłam się zorientować na przedpremierowym seansie były osoby, które o Mironie i Jadwidze praktycznie nie słyszały, a mimo wszystko wyszły z sali kinowej zachwycone. Dlaczego? Bo film ten nie jest biografią Mirona Białoszewskiego, jego tematem wiodącym jest przyjaźń, partnerstwo, dlatego nie trzeba być znawcą poezji Białoszewskiego, by zrozumieć ten film, by go poczuć i się wzruszyć. Tematem wierszy Mirona Białoszewskiego były zdarzenia, które miały miejsce w mieszkaniu jego przyjaciółki. Jego inspiracją było to co spotykał na co dzień w domu Jadwigi. Na ekranie nie ma polityki, a jedynie ludzie i ich mały prywatny świat, w którym odnajdujemy Mirona Białoszewskiego nie potrafiącego poradzić sobie z najprostszymi sprawami dnia codziennego. Oboje byli dla siebie niezbędni. I to właśnie Jadwiga, jego druga połówka, kobieta niepełnosprawna pomaga mu w tych drobnych sprawach. Ona choć niewidoma kupowała mu koszule, robiła pranie, załatwiała ważne i mniej ważne sprawy, nagrywała na taśmę jego teksty, pisała swój Dziennik . On, choć wielkim poetą był, oderwany od rzeczywistości, gdy wracał na ziemie potrzebował jej zaradności, kobiecego myślenia o wszystkim, jej bycia przy nim. To swego rodzaju paradoks, ale to właśnie w nim tkwi piękno tej historii, która wzrusza od pierwszej sceny. Jadwiga jest kobieta silną, ale przez wiele lat „ubezwłasnowolnioną” przez nadopiekuńczego ojca. To Miron uwolnił ją z „opresji”, „pokazał” jej świat, dodał odwagi. Dzięki niemu wyszła z domu i otworzyła się na nieznane. Z dnia na dzień stawała się coraz bardziej samodzielna i mimo potknięć zawsze stawała na nogi. Zawiązała się między nimi przyjaźń oparta na jedynym i niepowtarzalnym porozumieniu dusz. Miron był dla niej oparciem w najtrudniejszych momentach, uczył ją poezji. Ona zaś odkrywała przed nim świat, który „widziała swoimi oczami”. Oboje się uzupełniali, wzajemnie się wspierali i byli sobie potrzebni, na dobre i na złe. Jadwiga dzięki niemu zaczęła pisać wiersze, które opisywały świat tak precyzyjnie i pięknie, jak człowiek widomy by nie potrafił. Jej wrażliwość i styl zdobyły powszechne uznanie.
Jest to opowieść niesamowita, ciepła, wzruszająca i prawdziwa. Niewątpliwie jest to kino ambitne i niekomercyjne. Jestem pełna uznania dla aktorskiego kunsztu Pani i pana Andrzeja Hudziaka. Oboje Państwo na ekranie emanujecie wielką autentycznością, co pozwala widzom wtopić się bardzo mocno w świat Waszych bohaterów. Jest to kolejna Pani świetna rola, warta uwagi, zatrzymania się i przyjrzenia z bliska. Gra Pani bardzo prawdziwie, naturalnie, jakby naprawdę była Pani niewidoma. Fakt, że przez cały czas grając miała Pani zamknięte oczy dodał Pani kreacji wiarygodności i potwierdza Pani Wielkość i profesjonalizm. Podczas oglądania nie patrzyłam na Krystynę Jandę, tylko na Jadwigę Stańczykową. Często oglądając filmy z Pani udziałem, staram się Pani przyglądać, jednakże w większości przypadków jest to niemożliwe, gdyż porywa mnie Pani bohaterka i wciąga do swojego świata i bardzo szybko zapominam, że tam na ekranie jest Krystyna Janda, niezwykła aktorka, która po raz kolejny udowodniła, że jest WIELKA. Po obejrzeniu „Parę osób…” trochę czasu mi zajęło by ochłonąć i uświadomić sobie, ze to kolejna Pani wspaniała kreacja aktorska, że po raz kolejny za Pani zasługą film pochłonął mnie bez reszty. Dziękuję Pani za to. Od strony technicznej, widać niestety, że jest to realizacja telewizyjna, ale te niedostatki rekompensuje sama opowieść, ponadto dodają one tej historii charakteru.
Czytałam wypowiedzi krytyków, recenzentów, którzy zwracają uwagę na problem „młodych”, którzy według nich: „konsekwentnie odrzucają filmy wymagające i nie uwodzące tanimi sztuczkami., taka jest opinia powszechna i niestety zgodna z prawda”. Nie mogę powiedzieć, ze to stwierdzenie całkowicie mija się z prawdą, ale sądzę, że jest trochę krzywdzące, gdyż są ludzie młodzi, którzy chodzą do kina na ambitne filmy, którzy uwielbiają czytać poezje, a sobotnie wieczory spędzają w teatrach. Nie można aż tak uogólniać. Myślę, że film „Parę osób, mały czas” jest dla każdego, kto ma ochotę wysłuchać(obejrzeć) pięknej historii, przeszywającej, wzruszającej i przy tym bardzo prawdziwej.
Pani Krystyno-gratuluję świetnie zagranej roli, po mistrzowsku,
-gratuluję profesjonalizmu
-gratuluję tej autentyczność, "przeskoczenia" tego co się wydaje być nie do "przeskoczenia"
-gratuluję kolejnego sukcesu i bardzo Pani dziękuję za ten film.
Dziękuję Pani, że Pani Jest, Dziękuję Pani za to, co Pani Robi!
Pozdrawiam ze słonecznej Łodzi
Karolina Tadeusiak