Pani Krystyno,
przeczytałam "Różowe tabletki na uspokojenie" i pierwsza moja myśl była taka, że muszę do Pani napisać. "Różowe..." towarzyszyły mi wszędzie, w drodze do pracy i na zajęcia, czytałam cały czas i byłam pod wrażeniem. To cudownie że Pani jest.
Może to głupie ale najbardziej zbliżył mnie do Pani felieton o tuszach do rzęs. Wreszcie ktoś poruszył ten temat i nie został wyśmiany. Ja jak opowiadam o problemach z tuszem czuję się idiotka albo paniusia, która nie ma innych zmartwień, zapewniam że mam i to całkiem poważnie, ale tusz to przecież najważniejsze miejsce w kosmetyczce ma i nie można tego bagatelizować. kupiłam nowy, i znowu nie jestem zadowolona...
Pozdrawiam Panią bardzo serdzecznie