Pani Krystyno, mam tremę, kiedy piszę do Pani ten list, tym bardziej że bardzo Panią szanuję i to drżenie ręki wynika z dużego ładunku emocji, właśnie w tej chwili, kiedy tworzę ten tekst. Odważyłam się zwrócić do Pani, ponieważ tak jak Pani jestem osobą aktywną i odczuwam wielką potrzebę działania i pomocy innym.
Szczerze mówiąc, często dostaję po głowie, ponieważ obecnie niewielu ludzi rozumie, że jeżeli coś robię, to nie muszę czegoś w zamian oczekiwać – a to już jest dla wielu osób podejrzane.
Miałam śmiałość napisać, ponieważ Pani nie „puszy się”, jak inne aktorki, Pani zawsze jest sobą. Myślę, że gdybym nie czytała Pani książek, miałabym mniej odwagi żeby skierować do Pani moją prośbę. Nie tak dawno w perfumerii wraz z koleżanką chciałam wybrać dla siebie odpowiednią spiralkę do rzęs, ale nie mogłam się zdecydować, a wokół mnie wszyscy już tracili cierpliwość i wtedy „wypaliłam”, a bo „rację miała
Krystyna Janda, że wszystkie spiralki bez względu na cenę nie spełniają swojej funkcji”. Taki epizod, a jednak świadczy o kształtowaniu przez Panią (mówiąc górnolotnie ) świadomości społecznej, chociaż w tym wypadku (żartując) nie sądzę, aby któraś z firm kosmetycznych była z takiej opinii zadowolona.
Przechodząc jednak do mojej prośby, chcę dodać, że jestem nauczycielką języka polskiego w liceum
ogólnokształcącym i dodatkowo zajęłam się redagowaniem I numeru pisma o charakterze kulturalnym. Czy mogłabym Panią prosić, jeżeli nie uzna Pani mojej prośby za akt zbytniej śmiałości, aby skreśliła Pani dla nas kilka słów ze swoim autografem, tak na dobry początek. Celem tego pisma będzie informowanie czytelników o podejmowaniu działań z zakresu kultury, oświaty na terenie miasta. Od polityki będziemy jednak stronić.
Wiem, że ma Pani wiele obowiązków, więc kończę mój list i jeszcze raz przepraszam za śmiałość.
Łączę wyrazy szacunku. Alicja Gąbka