przez GrejSowa Wt, 20.02.2007 23:53
Witam absolutnie nie constansowo, gdyż lubię zaskakiwać, a nie nudzić pewnością. Phi! Proszę mi dać w-czapę, to może mi sen przejdzie i jeszcze coś stuknę...
Dzizys, co za dzień...Ja normalnie tyle odwaliłam w ostatnich tygodniach na robocie, że teraz się nudzę i muszę udawać, że jestem zapracowana. Czy Druhny wiedzą, jak to cholernie człowieka wykańcza i męczy...?! Coś strasznego...Żeby mi się chciało, jak mi się nie chce...No, nic...ale ja tak mam, że się najpierw trochę ponudzę, a potem to zawsze sowie coś wynajdę do tego stopnia, że jestem nagle tak cholernie zapracowana, że nie mam w co skrzydeł włożyć i tak w koło Macieju (niech kMaciej wydzieeeee!!!!)...i jakoś to leci...i potem znowu nie mam co robić, i potem znowu mam...
Dzisiaj mój szef nagle się obudził w Europie i stwierdził, że na terenie zakładu, biura itp..nie będzie palenia i zakupił palaczom jakieś zagraniczno-magiczne plastry antynikotynowe. J., z którą pracuję, też jest paląca, więc i ją też oblepił. Z początku było nawet fajnie. Co chwilę pytałam J. czy jej się chce palić, a ona mówiła, że WOGLE, i że jak zagraniczne, to musi działać, bo szef pieniędzy w błoto nie wyrzuca. Po jakiejś godzinie J. dziwnie ucichła, bo zazwyczaj to ja ją uciszam, a po kolejnej godzinie oświadczyła, że umiera. Ja patrzę - a ona bladożółta i ledwo się rusza, zawroty głowy, łomot serca itp...Szef w panice od razu przystąpił do czynności ratowniczych, a ja przytomnie zasugerowałam przeczytanie ulotki. Co tam będę Druhnom przytaczać...No, krótko mówiąc wynikało z niej, że od niepalenia można zejść, czyli trzeba mieć zdrowie, żeby nie palić. Luuuudzieeeee!!!! Szef zarządził natychmiastowy pomiar ciśnienia i pojechał do domu po ciśnieniomierz, bo w pracy nie mamy, o dziwo. Ja natomiast kazałam J. natychmiast odlepić ten cholerny plaster i już! J. plaster odlepiła, ale szefowi się nie przyznała, bo się bała. Rozumieją coś Druhny...? Bo ja nic...Nic to...szef przyjechał, ciśnienie zmierzył jakąś równie zagraniczno-elektroniczną pikawką i okazało się, że niskie jak cholera, ale powoli stan J. się zaczął poprawiać. Mówię do niej - kurna, strach się bać, ale wygląda na to, że Ty nie możesz papierochów rzucić. I w śmiech. Ale szef, czili Dr Kilder, tak się przejął rolą, że kazał mi też podwinąć rękaw. Mówię mu, że nie palę, ale nie było gadania. Przy pierwszych dwóch pomiarach aparat wyświetlił ERROR...kurna...wkurzyłam się, a za trzecim razem dostałam nagle wysokiego ciśnienia i szef się przestraszył bardziej niż ja. J. w międzyczasie oprzytomniała i sprawdziła w internecie, że ciśnienie może się podnieść podczas pomiaru. Nadmieniam, że miałam aż TRZY pomiary i ręka mnie juz bolała. Ciśnienie miałam ponad 150/100 a puls 111...no, luuuuudzieeeee!!!! Ja się po prostu zdenerwowałam, i tyle! Normalnie to wszystko mam wzorowe!!! Ale to jeszcze nie koniec...teraz szef wpadł na pomysł, że sam sowie zmierzy ciśnienie i mu wyszło jeszcze wyższe niż moje...To się zdenerwował i pojechał do domu się położyć. Druhny nawet nie mają pojęcia, co ja mam na co dzień na robocie...error wysiada;-))))
Aaaaa, wysłałam SMS-a do Bromby, jak ¦ciana KAZALI, a oto co odpisała: "Urocze, ale zero szans co najmniej do soboty, gdyż tu gdzie jestem nie ma komputerów, a tym bardziej internetu. Też tęsknię:-)". Przy czym te ostatnie słowa to były tylko do mnie, żeby nie było. Pytanie konkursowe: GDZIE JEST BROMBA???!!!
Teremi - ¦ciana wcale nie przeczytała wszystkiego ze zrozumieniem, nie daj się nabrać. Ja już widzę wiele niedociągnięć, ale dam Jej szansę, nie będę taka, dobra...? A w sprawie SMS-ów do Miśka, to Emcia zrobiła literówkę, a Ty już się mnie czepiasz...przecież Emcia wyraźnie mi napisała: "Bój się...." czegoś tam, już nie pamiętam czego...no, to znaczy, że do mnie, co nie...? Eh...
¦ciana - nie byłabyś sową, tfu, sobą, gdybyś nie przesadziła, to fakt...a ja nie byłabym sową (bez "tfu" tym razem) gdybym się nie czepnęła (nie ma za co...;-))) Człowiek jest niczym, powiadasz...? A ja śmiem się z Tobą nie zgodzić i stwierdzić, że człowiek też jest dziełem sztuki. Czy natury, czy Boga...to już indywidualna sprawa...ale jednak równie doskonały jak to, co widziałaś...nie obrażając stwórcy... Gdyby tak nie było, to nie byłabyś w stanie się tym wszystkim, co widziałaś, zachwycić, tak myślę...Chyba, że chodziło Ci o to, że to, co człowiek sam wytworzył nie jest równie doskonałe...mogłabym się nawet zgodzić, ale co w takim razie z cudem poczęcia nowego życia...? Może kiedyś o tym pogadamy przy winku...na nocnych Polek rozmowach...W każdym razie dziękuję za te wszystkie inspirujące opowieści...
Masza - jeszcze w sprawie Placu Zbawiciela...a konkretnie scenariusza, to czytałam o tym, co napisałaś i nadal podtrzymuję to, co powiedziałam...Nie ważne kto pisze scenariusz, ale ważne jaki on jest...A najlepsze scenariusze pisze życie...niestety...Skupiłam się wyłącznie na roli teściowej, ale oczywiście muszę wspomnieć o głównej bohaterce granej przez Jowitę Miondlikowską. Wiem, że ma teraz inne nazwisko, po mężu...Budnik chyba...?, ale ja ją zapamiętałam z pierwszej polskiej telenoweli "W labiryncie" i tak ją już będę kojarzyć...Wtedy nawet mi się nie śniło, że kiedyś, po latach zobaczę ją w takiej roli, że w ogóle będzie grać...Myślałam, że to tylko epizod w jej młodym życiu...Dobrze, że nie. Bardzo mnie przekonała w tym filmie.
Zmieniam temat...zima ponoć jeszcze tylko w tym tygodniu da w kość, a od następnego ma już zawitać wiosna i kilkanaście stopni na plusie...i tak już ma zostać...Cudnie!!! Nie mogę się już doczekać Kazimierza, ale trochę się boję spotkania z Twoim T...podrzucę mu Miśka, a my sowie wpadniemy do kafejki internetowej i odwalimy pajaca do HP, dobra...? Live from Kazimierz, hi hi...
¦cianulka - wracam do Ciebie jak bumerang, ale w temacie ropy...oczywiście, że się wkurzam, że ropa rządzi światem (żeby tylko ropa!), jeszcze by nie!!! Ale co ja widzę...? Ty rozbijałaś się po RAJU taksóweczką...? A fuj! Czar prysł...Hi hi...dasz mi w-czapę...?
Gliwisiu - zdjęcia może jutro wkleję...te skany zrobione na chybcika jakoś nie były najlepsze...Ale wyglądałaś cudnie!!! Nieee, no ja to muszę pokazać Druhnom!!!
Uściski dla Zbyszka!!! Dzielny jak Matka-Kura!!! A ja nie w konkurencji, śpij spokojnie...;-) I na bal to się piszę! Darmowe piwo, mówisz...? Oj, to będzie bal!!!!
Emciu - no, hej...a wiesz...ja to z Borneo gwizdnęłabym raczej taksóweczkę...Tra la la la la...Wygodniejsza - to raz, i bardziej praktyczna - to dwa!!! Hi hi...A mi dzisiaj po tych pomiarach ciśnienia to wszystko jedno...¦ciana, dawaj mi tu zdjęcie rajskiej taksówki, ale już!!! A potem to możesz nawet dać mi w łeb! Co mi tam!!!
Ja na robotę po kranówce....? Emciu, bój się Królowej...Kranówkę to ja ciągnę PO robocie, no coś Ty!!!
I znowuż nie czytasz ze zrozumieniem...Ja mówiłam "nadmierna egzaltacja"...a to znaczy, że w Placu Zbawiciela nadmiernej egzaltacji niet, jest tylko uzasadniona. Ale nie brak!!! Na Allaha, Emciu! Bo się obrażę!!!
Cyfrówka się była naprawiła za dwie stówy...boję się wogle zapytać, czy mogę pożyczyć...Rozglądam się za czymś własnym...ale byle czego to nie chcę, a na CO¦ to muszę poczekać...Poczekasz i Ty, Emciu...? Czy mam ryzykować i prosić szefa...? Boję się, że ciśnienie może mi skoczyć...Chcesz tego...?
Teremi - co ja czytam...Ty znikasz do wiosny...?! Nie podoba mi się to!!!
Ita - ja to mam karnawał cały rok!!! A na obiad jutro riba, co się sandacz zwie. Ha!
Dobrej nocy, Druhny, co złego to JA!