przez MarysiaB Pt, 26.01.2007 16:49
No cze, to ja. Pamietacie mnie jeszcze? Wrocilam przedwczoraj poznym wieczoram. Jak zwykle po wakacjach jestem strasznie nie-halo. TAM: piekne plaze i niebieski namiocik - kryjowka, ocean - spokojny, wzburzony, blekitny, szafirowy (jak to na Sapphire Coast), raz w deszczu, raz we mgle, raz pod tecza, najczesciej w sloncu albo pod rozgwiezdzonym niebem (mialam szczescie zobaczyc komete, najprawdziwsza, w calej okazalosci, z dlugim jasnym ogonem-warkoczem. Obserwowalismy przez dwa wieczory. Geograf podekscytowany na maksa. Jak polecielismy w nocy na plaze, gdzie wszystko bylo widac jak na dloni, to az sie balam, zeby do oceanu nie wpadl. Strasznie chcial zrobic jej zdjecie, tej komecie znaczy sie. Bo moj sprzet i moj talent to wiadomo... Niestety, kurcze, slawny statyw zostawil w Melbourne. Ale mial za to biale palstikowe rury (ale po co?), na ktorych ustawil aparat i cos tam pstrykal. Jak mi przysle, to Wam pokaze. Koniec dygresji.), wycieczki i spacery po okolicy (Boyds Tower, stary cmentarz z widokiem na ocean, garncarz Love z Edenu - znowu kupilam kubki i miske, latarnia morska na Green Cape, deptak wokol jeziora, plaza wieczorem, Haycock Point, Pinnacles, Disaster Bay i inne lookouty), zwierzeta (pelikany, papugi - galahsy i czarne z zoltymi ogonami, kookaburry itp. ptactwo, delfiny - codziennie przez chwile bawily sie w poblizu 'naszej' plazy, jak je pierwszy raz zobaczylam, to rzucilam bledzik i ganialam za nimi wzdluz brzegu, goanny - no, spore wrazenie, kangury - tym razem szare - eastern grey kangaroos, poprzednie byly czerwone), codzienne wedkowanie (Stary i Geograf o swicie, a dzieci z nimi wieczorem z portowego nabrzeza - najczesciej lapaly male rybki w zolte paski, ktorym zwracaly wolnosc, ale zdarzaly sie i makrelki, jak je nazywaly, z ktorych wyszly dwie kolacje-uczty; Ola swoja wedka czesto wzbudzala zaintersowanie innych wedkarzy i spacerowiczow, jak zobaczycie zdjecia, zrozumiecie dlaczego; w wedkowaniu uczestniczylam, jako kibic jedynie, zawsze tak z godzine z malym hakiem, potem wracalam sama na piechote roznymi kretami uliczkami, ok. 3 km, do naszego domku, a raz to mnie zlapal deszcz, taki swiety, wiecie, skorzane klapki jak pletwy i wlos taki bardziej przylizany, jejku, no cudnie bylo...), codzienne alkoholizowanie sie z Geografami i wspolne nocne ogladanie Australian Open (od AO nie ma urlopu! Wiecie jak mi serce bolalo, ze nie moglam w tym roku byc na widowni! Ale Wam sie za to upieklo, co? Zero przenudnych tasiemcow Kangurzycy o AO, nie? Zyc-nie umierac i tylko pisac wierszenki od rana do wieczora! Alkoholizowanie sie sprzyjalo komentowaniu pojedynkow tenisistow. Tak, w ogole, o dziwo!, nie zaklocalo odbioru, wrecz przeciwnie - wyostrzalo zmysly i PH. Co tu duzo gadac, prawda oczywista jest taka - bylismy lepsi niz wszyscy dziennikarze i sedziowie razem wzieci. Bo czy taki Jim Courier (emerytowany tenisista z Hameryki, komentator na AO) wie np. kto to jest Kudlaty i z kim gral? A Oooout! to krzyczelismy przed sedzia, co ja godom, co ja godom - jeszcze zanim pilka upadla) itp. atrakcje.
TU: spraaawy, praca, listy, telefony, rachunki, wyciagi z bankow, poczatek roku szkolnego w nastepnym tygodniu (wszystkie strachy Piotrka i moje od kilku dni znowu na bacznosc. Taka rozmowka: ja do Starego - "Stary, niedlugo koniec wakacji, a Piotrek nie ma jeszcze ani podrecznikow, ani zeszytow, ani mundurka, ani zaklepanego autobusu do szkoly..." Piotrek - "Ani ochoty." Poza tym zarzeka sie, ze w pierwszym dniu collegu schowa sie pod kocyk (tak, ten sam - brazowy z nieestetycznymi klaczkami). "I nie wyjde." No i po kim on to ma...?) Tam i tu, tu i tam... Atrakcyjnosc odwrotnie proporcjonalna do dawek. Nie, nie ma sprawiedliwosci na swiecie. I wszystko tak urzadzone, ze trzeba, no musowo TU. Chlip, chlip, chlip.... buuu... chce na wakacje...
Ja strasznie nie-halo i post mnie wiecej taki sam, czyli szafa gra. Postaram sie zalaczyc jakies zdjecia, ale moze to troche potrwac, bo musze sie do tego przygotowac. Primo - skocze po winko, drugie primo - usune stare zdjecia, po trzecie - zmniejsze nowe, po czwarte - wkleje je, o ile znowu nie utracilam tej zdolnosci.
No to na razie.