Ucho, gardło, nóż...

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Ucho, gardło, nóż...

Postprzez MartaAnna N, 07.01.2007 16:16

Droga Pani Krystyno!

Wczoraj byłam na „Uchu...”. Ten spektakl jest dla mnie szczególnie ważny, bo od niego zaczęła się moja miłość do Polonii. Jak kupowałam bilety wtedy w listopadzie w dużej mierze był to przypadek. Biletów na „Skok...” już nie było a przeczytałam gdzieś, że „Ucho...” jest świetne i uznałam, że trzeba to sprawdzić. Mieli rację. Wiedziałam, o czym będzie sztuka, a mimo to byłam nią tak wstrząśnięta, że przez trzy dni nie byłam w stanie myśleć o niczym innym. Dziwiły mnie tylko reakcje publiczności, a ściślej trzech pań, które każde słowo Tonki na „k” okraszały salwami histerycznego śmiechu, jakby w ogóle nie słuchały, co Pani-Tonka do nich mówi. Wracałyśmy po spektaklu z koleżanką do domu i nie umiałyśmy nawet o nim rozmawiać. Każda musiała chyba najpierw sama w swoim sercu, duszy, sumieniu... nie wiem w czym... przetrawić to, co zobaczyła i usłyszała. Powiedziałam wtedy tylko, że chciałabym zobaczyć to jeszcze raz, a ona odparła mi na to „co ty, za drugim razem to już nie zrobi na tobie żadnego wrażenia”. Myliła się. Wczoraj znowu siedziałam w pierwszym rzędzie i chłonęłam. Człowiek zwraca uwagę na zupełnie inne rzeczy, jak widzi coś drugi raz, to oczywiste, ale mnie się wydaje, że jest w stanie zrozumieć znacznie więcej. Dosadne teksty Tonki śmieszą, ale inaczej, tragiczniej. To śmiech przez łzy, ból, złość... Widz w jednej chwili skręca się ze śmiechu, a w następnej ma ochotę podciąć sobie żyły albo strzelić w łeb. Tonka bawi się nami? Manipuluje? ... nieważne, w każdym razie my się na to zgadzamy, pozwalamy jej na to, żeby gniotła, miętoliła, deptała nasze uczucia... Dlaczego? Dlatego, że to jest takie prawdziwe, boli, obnaża nas, ale nie możemy się z tym, co Tonka mówi, nie zgodzić... Wczoraj co najmniej parę osób było już kolejny raz na „Uchu...” i wszyscy siedzieli jak zaczarowani. A ta przejmująca, wręcz przeraźliwa cisza na koniec... Jakby ludzi coś trafiło... Niesamowite! W czasie braw płakałam, nie chciałam, chyba się wstydziłam, ale to wydzierało się ze mnie samo. Teraz myślę, że chyba nie było się czego wstydzić. Koło mnie siedziały dwie kobiety. Jedna, która widziała wcześniej, zapytała tę drugą: „i jak?”, a tamta odpowiedziała jej tylko: „GŁęBOKIE...” i siedziała dalej, jak przymurowana do fotela...
Wracałam do domu i było jakoś tak inaczej niż zwykle. Może mi się wydaje, ale miałam wrażenie, że „Ucho...” w szczególny sposób rozbudza naszą wrażliwość, każe więcej widzieć... oby tak było :)

Pani Krystyno, dziękuję Pani z całego serca za wczorajszy wieczór, za Pani Tonkę. Przepraszam, że się tak rozwlekłam, ale chciałam się podzielić swoimi wrażeniami. Chciałam, żeby Pani wiedziała, jak ten spektakl działa na ludzi... w sumie to pewnie Pani wie :) Jest niesamowity! Pani w roli Tonki - jeszcze bardziej NIESAMOWITA :)

Dziękuję!

I trzymam kciuki za „Szczęśliwe dni”, żeby dawały ludziom równie dużo wrażeń, skrajnych emocji, głębokich refleksji. Połamania nóg na premierze :) Żeby były niezapomniane te „Szczęśliwe dni”!

Pozdrawiam serdecznie!
Marta Więcławska
MartaAnna
 
Posty: 509
Dołączył(a): Pt, 24.11.2006 18:31
Lokalizacja: Piastów

Postprzez Krystyna Janda Pn, 08.01.2007 06:28

Oj, jak wazny to dla mnie list! Bo wchodze anscenę i myslę sobie , a moze już to zdjąć? Zagrałam prawie sto razy. A może starczy? No to jeszcze troche , niech sobei Tonka pożyje. Serdeczności.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja