Szanowna Pani Krystyno,
W czerwcu dotknęło mnie niewyobrażalne nieszczęście. Straciłam najbliższą Osobę... Ową Baboś, o której pisze Pani w blogu z dnia 28 czerwca 2006 wraz z załączonym zdjęciem.
Taką Baboś właśnie straciłam i nie potrafię poradzić sobie z tym faktem. Staram się wrócić do żywych, do ludzi, do bliskich... Ale to długi proces... Muszą chyba minąć lata, zanim znajdę w sobie siłę na przyjęcie tej wiadomości. Staram się dopuszczać zaistniałe fakty do świadomości, ale świadomość najwyraźniej broni się przed nimi... Staram się utrzymać jako taką równowagę psychiczną, ale potrzebuję czasu, aby to wszystko zaakceptować. Aby rozważyć taką możliwość... Taki fakt....
Póki co jednakże jestem niezdolna zapomnieć grozy wyznaczonej pustką najbliższej, jak sądzę, każdemu Osoby - MATKI. Potrzebuję czasu, aby ją przyjąć.
Jak sobie z tym poradzić?? Jak zaakceptować??? NIE WIEM....
Jaka Pani musi być szczęśliwa, że ma Pani Ją przy sobie!!!!
Serdecznie pozdrawiam
Anna