Doskonale rozumiem Pani zlosc,smutek i rozgoryczenie nad losem katowanych dzieci,ale prosze nie nazywac ich oprawcow zwierzetami,zwierzeta dbaja o swoje mlode-w kazdym razie wiekszosc z nich. Mowi i pisze sie teraz duzo na temat przemocy w rodzinie,przemocy w stosunku do dzieci,do zwierzat itd. Tylko ,ze obawiam sie ,ze wciaz jednak poza mowieniem niewiele sie robi by pomoc takim rodzinom czy tez dziecku,ktore jest bite i ponizane. Skad sie to bierze,uwazamy sie za kraj ludzi wierzacych,kazdy ma zdjecie papieza na scianie i chodzi w niedziele do kosciola...tylko,ze to niestety nic nie znaczy.
p.s. Ogladalam dzisiaj zdjecia z Libanu-cos przerazajacego, Izrael przynosi hanbe ludziom, ktorzy gineli 60 lat temu za to ze nazywali siebie Zydami...