Pani Krystno!
Z wielkim przejęciem przeczytałam Pani nowy zapis! Z wrażenia i troski o Panią zapomniałam swojego hasła logowania;) bo poczułam konieczność napisania zaraz, już, natychmiast! Po pierwsze, jestem pod wielkim wrażeniem Pani autentycznośc! Tego, że potrafi się Pani dzielić z ludźmi zarówno swoim sukcesami, ale też słabościami. To wielkie, naprawdę!
A wracając do Pani obecnej sytuacji to pierwsze, co mi się nasuwa, to czy Pani nie wymaga za dużo od siebie...? Mam czasem wrażenie (może mylne), że narzuciła sobie Pani trudną rolę. Jest Pani synonimem siły, walki, perfekcjonizmu, zawziętości, osoby dla której nie ma rzeczy niemożliwych. A przecież Pani Krystyna Janda jest nie tylką sławną aktorką ale również wrażliwą, mającą granice wytrzymałości zwyczajną kobietą, która poza teatrem i żcyiem publicznym ma mnóstwo innych obowiązków.
Proszę dać sobie troszkę większe fory, spróbować nabrać dystansu i zadbać o siebie! Bez tego ani rusz. Organizmu nie da się oszukać, a Pani ciało jawnie krzyczy "Zwolnij!Nie nadążam!" .
Pani Krystyno!
Wypoczynku życzę, wyciszenia, zdrowia! Proszę być dla siebie dobrym. Jeśli sami się o siebie nie zatroszczymy, nikt tego za nas nie zrobi...
Pozdrawiam ciepło!
Martyna