Moja Shirley to legenda. To rodzaj opowieści, której nigdy się nie przeczytało, ale dokładnie zna się ją i rozumie. Moja Shirley to wszystko to, co jest wokół, co ją otacza. Moja Shirley to Pani wspomnienia ze spektakli, moja Shirley to urywki z dzienników, to opowieści ludzi, na których Ona wpłynęła. To świadomość niesamowitości Shirley, to kawałek monologu, który Pani pisze na stronie z głowy, a który w rzeczywistości brzmi trochę inaczej. Moja Shirley to Shirley, która sama często staje się czyjąś Grecją. Czytam historie, w których ludzie uciekają do Shirley, a potem, dzięki Niej wiele się zmienia. Nigdy nie widziałam Shirley. Mam 19 lat. Nigdy nie czułam tego, co może czuć Ona. Ale wiem, że każdy odbiera Shirley po swojemu, ja też ją tak odbiorę, po swojemu. Zaczęłam studia, jestem w Warszawie. Do tej pory nie miałam możliwości częstego chodzenia do teatru. Po przyjeździe zaczęłam od „Małej”, po której drżałam. Teraz będzie Moja Legenda. Będzie prezentem dla mnie od siebie samej na Gwiazdkę. Choć po raz pierwszy – będzie jak książka, do której się wraca, z kawą na dopełnienie.
Potem napiszę.
PS. Czy nie potrzebuje Pani wolontariuszy do swojego teatru? Bo ja takim wolontariatem z chęcią bym się zajęła.