Ponieważ minął cały dzień i wciąż nikt nie pisze o Shirley nie wypada mi tak Pani zostawić z tym pytaniem samej... Zastanawiam się jak ując w 1 zdaniu to co Shirley dla mnie zrobiła. Shirley... 29.01.1999, 29.04.1999, 04.11.1999, 09.11.1999, 11.06.1999, 09.09.2000, 23.01.2001, 09.02.2001, 25.05.2001, 09.08.2001, 03.01.2002, 28.11.2002, 28.11.2002, 24.11.2002, 04.12.2002... Shirley...
29 stycznia 1999 roku... rząd 12 miejsce 13... pierwsze spotkanie z Shirley... upragnione, wymarzone. Fantastyczne! Płakałam ze śmiechu. A potem były kolejne. Zaczęłam widzieć w niej głebszy sens. Zaczęłam rozumieć i zmieniać swoje życie. Pojawiły się nowe wartości, nowe marzenia, nowe problemy i nowe szczęście. Patrząc z perspektywy czasu, to były przeróżne spotkania pełne śmiechu, wzruszeń, szczęścia, ale i nierzadko pełne walki, płaczu, wyrzutów sumienia, wahań. Spotkania, na które przychodziłam kiedy byłam szczęśliwa i kiedy chciałam uciec zostawiając wszystko gdzieś w tyle. Biegłam na nie sama i ciągnąc ze sobą tłumy przyjaciół. To do Niej przyszłam kiedy się zakochałam... Boże, jak ja kochałam! Przyszłam z Ukochaną Osobą, trzymałam tę osobę za rękę i byłam najszcześliwsza na swiecie. A kiedy ta osoba odeszła wtedy znalazłam w Niej ukojenie. A Ona? A Ona się wciaż zmieniała. Przychodziłam do Niej w odwiedziny, a Ona była raz zabawna, raz ironiczna, czasem smutna i zmęczona. Ale zawsze uczyłam się od Niej czegoś nowego, zawsze otrzymywałam to po co przychodziłam. Często Jej słowa pomagały mi podjąć decyzje.
28 września 2002 napisałam do Pani list: "Kolejna Shirley w moim zyciu... Chyba przelomowa... Nagle dotarlo do mnie, ze ja tak glupio marnuje zycie... Ze zyje tak jak oczekuja tego ode mnie inni! Nie mam odwagi by zyc wedlug wlasnych regul. Przez to stracilam to co mialam w zyciu najcenniejszego. Od pól roku zyje w zawieszeniu po utraconej milosci. Czasem tak sobie mysle, ze to jednak byla ta jedyna, wlasciwa i prawdziwa milosc. Piekna milosc, która wciaz we mnie jest. Po co? Moze zamiast tabletek z napisem KOCHAM CIE warto byloby wyprodukowac takie z NIE KOCHAM CIE. Czlowiek by polknal i nie cierpial. Takie tabletki przeciwbólowe.... Boze! Przeciez jesli ma sie dwadziescia kilka lat i juz sie sadzi, ze wszystko nie ma sensu, to co bedzie potem? Przerazajace! Pora wziac sie w garsc!" Tego dnia wstałam z kolan.
Pewnego wieczoru Shirley mnie zmeczyła, zdenerwowała. Odeszłam. A dziś za Nia cholernie tęsknie...