Czasem chciałabym wykrzyczeć na całe gardło, całemu światu, jak bardzo go kocham, jak wiele niewytłumaczalnej radości jest we mnie, tak wiele, że czasem czuję, jakbym miała oszaleć ze szczęścia. W takich chwilach próbuję zastanowić się, znaleźć przyczynę takich rodzących się we mnie uczuć i nie potrafię jej do końca sprecyzować. A może tych przyczyn jest więcej i wszystkie razem dają taką wybuchową mieszankę. Zresztą czy przyczyny są w takich chwilach ważne ? W takich chwilach trzeba po prostu ŻYć najmocniej, jak się da i obdzielać wszystkich wokół tymi dobrymi uczuciami. Nie potrafię, nie chcę zatrzymywać ich tylko dla siebie.
Pozdrawiam
Ula