"Zgłaszanie czegokolwiek ustnie nie ma sensu, nic nie uruchamia, nie zosatwia śladu, nie zmusza do jakiejkolwiek reakcji i nie kryje potem ewentualnie nikogo. "
Krystyna Janda.
Teatr w budowie.
Pani Krystyno, w moim mieszkaniu przestały grzać zimą kaloryfery. Poszłam więc do administracji i grzecznie poprosiłam o pomoc. Minęły dwa dni - pomoc nie nadeszła. Pofatygowałam się raz jeszcze, ale nim dotarłam do budynku administracji, spotkałam znajomego, który do emerytury pracował w dziale technicznym administracji. Pan ten dał mi taką radę: "jeśli chcesz kobieto cokolwiek gdziekolwiek załatwić, musisz się bardzo głośno tego domagać. Tak żeby twój prawie krzyk zapamiętano na długo. A jeśli chcesz swoje sprawy załatwić przez telefon , to musisz często dzwonić i wyraźnie się przedstawiać tak długo, aż pewnego dnia po powiedzeniu dzień dobry, usłyszysz odpowiedź "dzień dobry pani ( i tu padnie twoje imię i nazwisko).
A więc, pouczona, weszłam do działu technicznego i już na progu ryknęłam po co przyszłam. " Panie Bolku - odezwał się kierownik, patrząc na swojego pracownika - leć pan i napraw pan ten kaloryfer, bo jak pani przyjdzie tu jeszcze raz, to ogłuchniemy od tego jej wrzasku"
Wiem, że niewiele to Pani pomoże, ale chociaż rozbawi. Bo przez te urzędy, to uśmiech już zupełnie zniknie z Pani twarzy...
Pozdrawiam Panią i życzę odporności na otaczającą nas rzeczywistość.
Alina B. Wrocław
Mam jeszcze dla Pani sentencję.
Trzeba tak żyć,
jakby się miało
tylko jedną godzinę czasu
i mogło załatwić
tylko najważniejsze sprawy.
A jednocześnie tak,
jakby to, co się robi,
mogło być wykonywane
przez całą wieczność
Lew Tołstoj
( L.Tołstoj chyba przewidział te Pani urzędowe koszmary i dlatego napisał:" przez całą wieczność" ;)