W najnowszym "Przekroju" ("Oko na kino"):
"Kiedy Starachowice nie kojarzyły się jeszcze z aferami i zepsutą kiełbasą, ale z fabryką ciężarówek i miejscem urodzenia Krystyny Jandy, było tam kino Star.
Niezbyt urodziwe ani przytulne, ale mało komu to przeszkadzało.
Najbardziej oblegany ostatni rząd foteli nazywano niekiedy rzędem Jandy.
Według miejscowej plotki Janda tak się tam całowała, że prawie go wywróciła.
Później wszystkie pary chciały jej dorównać.
- Całowałam się nie w Starachowicach, tylko w Teatrze Narodowym, a rzędu wcale nie przewróciliśmy- prostuje Krystyna Janda."
I dalej: "Ja jestem po drugiej stronie ekranu, więc mało mnie to dotyczy. A ludzie zawsze się całowali w kinach i pewnie nie przestaną- uspokaja Krsytyna Janda"