przez jm So, 21.05.2005 13:55
moze to wydawac sie niewiarygodne co teraz napisze ale to zdarzylo sie naprawde: w zeszlym roku zima wychodzilam wieczorem. Jak zawsze chcialam ssie pozegnac z mala, szukalam, obeszlam mieszkanie weszlam do sypialni,zapalilam swiatlo a tam: nie zapomne tego: pod gorna lampa fruwalo w kolko COS czarnego, A Mrunia odbijala sie z lozka i lapa probowala to cos zlapac, Ja w drzwiach, szczeka mi opadla, bo nagle to cos zostalo zlapane i spadlo na podloge, A Mrus lap do tego, wziela tocos w pysk i do przedpokoju. Tam polozyla na srodku i patrzyla sie na to. Ale sie nie ruszalo. Okazalo sie ze to jest NIETOPERZ!!! Okno w sypialni bylo uchylone i wlecial i juz nie umial wyleciec. Potem zgarnelam zwierzatko do wiadra, i na balkon- myslalm ze sobie poleci, ale jak wrocilam poznym wieczorem to jeszcze siedzial w kacie a obok niego krew. Wiec tel do weterynarza, a on, ze mam przyjechac rano i z kotem(bo byl ugryziony) i z nirtoperzem bo kottez jego ugryzl. Jaja na calego.
Ostatnio edytowano So, 21.05.2005 13:59 przez
jm, łącznie edytowano 1 raz