Po ostatniej, tej kwietniowej Białej bluzce kiedy przeżyłam niemalże olśnienie i którą przeżyłam też bardzo osobiście, może zabrzmi to źle co powiem, ale nie myślałam, że jeszcze kiedyś tak... Ta wczorajsza zgoła inna, ale dla mnie równie nadzwyczajna. Patrzyłam na Panią z nie mniejszym wcale zachwytem, chłonąc każdy Pani uśmiech. Tak dostrzegłam, że była Pani w doskonałym humorze i ja byłam bardziej jakaś radosna i mogłabym tak patrzeć i słuchać bez końca...


A wracając do samego spektaklu, cudo, publiczność może momentami zanadto troszkę rozbawiona, ale mnie to jakoś nie przeszkadzało, poza tym tonowała "ich" Pani w odpowiednich momentach. Jest to moja n-ta Biała bluzka, ale te dwie ostatnie, choć różne, są wyjątkowe. Nie wiem jak to wyrazić, ale chyba jest coś w tym co mówiła Pani Magda Umer, że jest Pani w formie wprost nadzwyczajnej. Wiem jak to brzmi, po każdej Białej bluzce jestem zachwycona to prawda, ale te ostatnie to coś, co przerasta nawet moje wyobrażenia. To co się dzieje z Panią na scenie, to jak Pani śpiewa...Ten głos... Ja nie sądziłam, że tak można... To jest dla mnie jakaś nowa jakość, jakaś przepraszam za głupie może sformułowanie wersja deluxe


Pozdrawiam njserdeczniej. Twoja [tj.Pani] dozgonna
Ewa [ Sobkowicz-przyp. red.
