Noc dobra, przed podroza. Retoryczne pytanie, ktore dosc czesto dopada mnie na poczatku roku: Czy jest sens isc spac, jak Stary zarzadzil wyjazd o czwartej rano, a ja zwykle spadam do lozka okolo trzeciej?
Lomatko, na zdjeciu wypisz, wymaluj Kangusia w noworoczny poranek. A co sie dzialo pozniej, jak juz sie obudzilam z tym trzaskajacym bolem glowy… Wyraznie cus mi poszkodzilo. Ciagle zachodze w glowe co, bo przeciez nie to biale wino i szampan w symbolicznych ilosciach. Myslalam, ze ducha wyzione, oczywizda, nigdy wiecej tego, co mi poszkodzilo. Z balu zdecydowanie najlepsze byly fajerwerki o polnocy, reszta rownie zdecydowanie przereklamowana. Cztery generacje P/p/olakow, ludu co niemiara, z tysiac osob, z czego moze, moze znalam ze 20, w tym Starego – z chaty, Anne Marie Jopek (siedziala przy stoliku obok, i tak mi pewnie nikt nie wierzy, ale jak bumcy-dydy; niestety, nie zdazylam sie przedstawic, bo opuscila towarzystwo przed 22.00, a o tej porze brakowalo mi jeszcze troche animuszu; powiem szczerze – jak kilkuset P/p/olakow razem usiluje zaspiewac ‘Prawy do lewego’ albo ‘snia sie czarne oczy…, widze czarne oczy’, to prawdziwie wrazliwy artysta moze tego nie przetrzymac), Magde Szubanski (nie wiem, gdzie siedziala, tez sie nie przedstawilam) – obie z mediow i ksiedza – z kosciola. W takich warunkach i okolicznosciach absolutnie nikt nie zwrocil uwagi na moje brylanty, o mnie nie wspominajac. Na Nowy Rok mialam piekne plany – w ramach PolArtu 2015, jak rowniez pielegnowania galezi, na ktorej siedze, wybieralam sie do Katedry sw. Patryka na koledy i msze, niestety jw. Ale jak juz sie wykaraskalam po poludniu, to w nagrode zadzwonil b. mily znajomy z prezentem w postaci biletu na koncert Anny Marii Jopek. A ja na to jak na lato! Tak ze Nowy Rok rozpoczelam kulturalnie. Koncert w kameralnej i prestizowej sali Arts Centre Melbourne znakomity, nie do zapomnienia. AMJ nie dosc, ze niezwykle utalentowana, to jeszcze przeurocza. Jak ona prowadzila ten koncert, jak rzadzila publicznoscia, jak ja czarowala… Byl, jeszcze chyba jest to pierwszy pobyt AMJ w Australii, mam wielka nadzieje, ze nie ostatni. Wlasnie wstal kierownik wycieczki i musze konczyc, bo ‘prom nie bedzie czekal’. A mialam jeszcze o tenisie. Ale jak wroce, AO bedzie w pelni, tak ze nic straconego.
A teraz bywajcie i ahoj przygodo!