przez M.C. Śr, 06.03.2013 07:05
Z okazji Miedzynarodowego Dnia Druhny Sciany wklejam maly tradycyjny prezent, czili ta no...
Pchła Szachrajka po tej psocie (Mów, wytłumacz mi, co się i stało!)
Zamieszkała na Ochocie (Antosia, wróć do siebie!)
I przez dwa miesiące prawie (Była nauczycielką. Seks tryskał jej uszami.)
Nie zjawiła się w Warszawie. (Poleciała do Nowego Jorku, na osiem dni, tam i z powrotem, a gdy wróciła...kompletnie zapomniała ojczystego języka!)
Był karnawał. W karnawale (Co zrobiłaś, żeby nie zabijała nas codzienna monotonia? )
Wszyscy bardzo lubią bale. (Działa zupełnie podobnie jak sauna!...)
Pchła więc myśli: Doskonale! (Prysznic nie działa. Teraz to już naprawdę dosyć! zrozum wreszcie, że mnie twoja obecność tu denerwuje!)
Bal wyprawię, lecz nie u mnie. (Nowe przeżycia?!!! Nowe przeżycia!!! Ty dupku!)
Trzeba przecież żyć rozumnie. (Słuchaj, zejdź z tego okna. Zejdź i porozmawiajmy!)
Rozpisała zaproszenia, (Aha, już wspólne śniadanka?)
Że bal będzie u Szerszenia (wyglądał jak rycerz średniowieczny, który zamiast na turniej trafił do reklamy sosu pomidorowego)
I że właśnie on zaprasza (Złaź na dół, ty pajacu...że też taki chodzi po świecie!)
Na sobotę. Dobra nasza! (To jest moje najświętsze prawo, poznać kochanka własnej żony.)
Szerszeń, nic nie wiedząc o tym, (Pisze wiersze piosenki i je nagrywa!)
Kładł się właśnie spać w sobotę, (...Łóżko, łóżko, wciąż tylko łóżko... )
A tu nagle mu przed ganek (Przyjeżdżam, po czterech godzinach w tramwajach i autobusach, trzech przesiadkach, szalenie podniecona, z sercem bijącym BUM BUM.)
Wjeżdża szereg aut i sanek. (Te szczegóły nie mają nic do rzeczy! Odpowiedz na moje pytanie, no!)
Szerszeń pełen jest zdziwienia, (Ty robisz ze mnie jakiegoś Cazanowę, jakiegoś podrywacza jak z podręcznika patologii seksualnej... )
Patrzy: Co to? Zaproszenia? (Powiedz no, odkręciłeś kurek nad wanną?)
Podpis mój jest sfałszowany, (Co to ma znaczyć?)
Ktoś zupełnie mi nie znany (Hydraulik?)
Sobie bal wyprawił u mnie! (A po co? Jeśli chcesz się kąpać, to idź do siebie!)
A tu goście jadą tłumnie, (Wiesz, gdzie możesz mnie pocałować, ty razem z twoimi nadętymi pseudo-eleganckimi gnojkami i całą tą pieprzoną śmietanką towarzyską?!!)
Panie w pięknych toaletach, (Pupy, pupki, pupeczki….)
W autach, sankach i karetach. (Jest się stale wśród ludzi.)
Jak karnawał, to karnawał! (Potrzebowali tylko komputera)
Ktoś mi zrobił brzydki kawał! -(Poczekaj! Potrafię się zemścić. Otworzę burdel... !!!!!!)
Myśli Szerszeń, ale gości ("Najniższy duchowy poziom reprezentują bez wątpienia politycy, ale zaraz po nich jesteśmy my, naukowcy. Dlatego mamy wspólnie na sumieniu Hiroszimę .")
Wita grzecznie - z konieczności. ("Panie pozwolą, że je przedstawię: to jest moja żona, to jest moja narzeczona")
Pchła, wytworna w każdym calu, (...krótko mówiąc, postępowa intelektualistka. )
Chętnie wodzi rej na balu. (Co jest najważniejsze między kobietą a mężczyzną? Szacunek!!? Pocałuj mnie w ….szacunek ! Ty … chamie!)
Ma na sobie suknię nową. (Jak uważasz. Wszystko jedno, muszę się przygotować... (wchodzi do łazienki) muszę się rozebrać.)
Plisowaną, kolorową, (wygląda przez drzwi łazienki, w ręce trzyma fen)
Ma jedwabne pantofelki, (Ze strachu nałożyłam ten but tyłem do przodu!)
W lewej ręce wachlarz wielki, (Raz się zaśmieje, potem zaraz zapłacze...)
I unosząc się na palcach (Pohamuj się. W końcu siedzi tu cała kupa ludzi!.)
Wiedeńskiego tańczy walca. (Szkoda mi tylko tych ludzi na dole. )
Każdy pan jej czar ocenia, (Zwariowana fryzura. Moje włosy stały dęba, wyglądałam jak)
Każdy pyta się Szerszenia: (Robisz ze mnie balona?)
Kto ta dama, ta nieznana, (on nazywa mnie "Eurenią". To jest ważna cząstka elementarna plutonium.)
Kto ta piękność, proszę pana? (co się ze mną dzieje Rety, co się ze mną dzieje Ja z miłości oszaleję - o je!)
Szerszeń mówić nie chce wcale, (...miał chyba ze sto czternaście zębów!)
Odpowiada coś niedbale, (Kretynko! Przestań wreszcie! Chcesz, żebym poszedł do więzienia!!!? Przecież wiesz, że nie mam pozwolenia na broń!!!!)
Zielenieje wprost ze złości: (Makijaż zrobiłam cały w odcieniu lila, wyglądałam... okropnie.)
Nie ma czym nakarmić gości. (Daj spokój, chodźmy do łóżka...)
Nic już dzisiaj nie dostanę. (Rany boskie! Jeszcze by tylko brakowało, żeby pisał wiersze i przynosił ci kwiaty!)
Dam im placki kartoflane!. (Sam cymes!)
Pchła tymczasem od kwadransa (Nie jeszcze nie jestem gotowa...Ojezu!)
Tańczy z wdziękiem kontredansa, (ale wyjdźże wreszcie z tej łazienki, proszę... otwórz drzwi!)
Główkę schyla i co chwila (Mówi takie zdania, że można by je od razu wykuwać w marmurze)
Do tancerza się przymila, (Powiedz coś, Basieńko! Proszę cię. Gdybym słyszał chociaż twoje rzężenie, wiedziałbym przynajmniej, na jakim jesteś etapie)
I taneczne stawia kroczki (Nie, nie tak gwałtownie ... udusisz mnie...)
Leciusieńkie jak obłoczki. (On nie chodził, on dosłownie fruwał przez ulice...)
Muzykanci grać przestali, (Bo jak się związek otworzy z obu stron, to powstaje przeciąg ! (Śmieje się do rozpuku))
Szerszeń kręci się po sali, (Boże,co ja robię?)
Chciałby wykryć winowajcę (Kto schował moje Ego?)
I ukradkiem Pchle Szachrajce (Czy nie możemy załatwić tych spraw jak rozsądni ludzie? (zagląda przez dziurkę od klucza))
Jednym okiem się przygląda. (twoje oczy Wyglądałeś jak papież, gdy słyszy termin "antykoncepcja")
Towarzystwo walca żąda! (Zaraz przyjedzie pogotowie i wyłamią te cholerne drzwi! )
Pchła już tańczyć nie ma chęci (A niech to diabli, bardzo mi przykro. (podaje jej szczudła))
I odmownie główką kręci. (Słuchaj, ja to wszystko zmyśliłam! Ani słowa prawdy.)
Lepiej będzie zejść mu z oczu! (wlepiałeś we mnie gały jak jaki bazyliszek.)
Chwilę stała na uboczu (Weź się w garść, leć do łazienki i spuść powietrze...)
I jak stała, tak wypadła, (Jeden raz próbowałam nawet wyskoczyć przez okno, ale mój mąż złapał mnie w locie.)
Do swej bryczki szybko wsiadła, (Nie ma łóżka? Nie wychodzi? Co jest grane?)
A nim jeszcze kwadrans minął, (Hallo, jestem dostawcą z supermarketu!)
Już leżała pod pierzyną. (Po to przychodzisz do mnie do domu, żeby...mnie własnoręcznie zamordować?)
Odswietnego ScianU!!!