Najukochansza Pani Krystyno,
'Król Smoków. Króla smoków przywiozłam pewnego dnia z Ameryki. Od momentu, kiedy stanął w moim domu, wszystko zaczęło się dziać lepiej. Początkowo nie wiązałam tego z nim, aż do dnia, kiedy się potłukł. Zrozumiałam, że coś się stało. Że mam w głowie jakiś problem. O coś chodzi, czego nie rozumiem. Było ewidentnie coś źle, a w każdym razie gorzej. Aż do dnia, kiedy mój mąż, z nudów, w pierwszym wolnym momencie go skleił. Pokleił mu twarz i przykleił rękę. I znów wszystko się uspokoiło i zaczęło iść dobrze.(...)'
nawiazujac do wpisu w Dzienniku, chcialam zapytac czy ma Pani nadal tego smoka?
caluje i zycze boskiej niedzieli, z Boska w tle :*