Kochana Pani Krystyno,
Godzina 18/19/20-ta to idealny czas, jak sądzę, na popołudniową kawę... Proszę się częstować:
Czas na kawę.. i spędzenie w Pani "wirtualnym domu" kilka miłych chwil..
W ostatnich dniach z największą przyjemnością przypomniałam sobie 2 filmy z Pani udziałem: "Kochankowie Mojej Mamy" oraz "Wróżby Kumaka".
"Kochankowie..." - za każdym razem wyzwalają we mnie uczucia specyficznego wzruszenia, tak było
i teraz... Jeśli miałabym zamknąć oczy i wspomnieć scenę, jedną lub dwie.. z tego filmu to byłaby to scena, w której występuje Pani w takim moherowym jasnym sweterku.. ma Pani "ułożone życie", rozmowa z synem w pokoju.. i ta końcowa.. w białej sukience.. i wszyscy razem.....
"Wróżby Kumaka", bardzo lubię ten film i Panią w nim... oprócz strony merytorycznej to po prostu piękny film.. kiedyś napisałam Pani, iż nie lubię, jak Pani postać umiera... Ale dziś myślę, że czasem człowiek może czuć, że zrobił już TU wszystko... spotkał.. miłość.. że już może umrzeć.. razem.. (Ale ja jeszcze tak nie myślę... mam wrażenie że ja ciągle jestem na początku jakiejś drogi..)
Tu w korespondencji do Pani ktoś wspomniał o "Małej Steinberg".. Och "Mała.." Kiedy to było? To był pierwszy spektakl, w jakim Panią zobaczyłam na deskach teatru.., który od razu pokochałam i na zawsze pozostanie w mej pamięci jako najważniejsza dla mnie Pani rola. Dziękuję za Nią przy tej okazji.
Ostatnimi czasy piszę do Pani trochę rzadziej, bo trochę mam małe zamieszanie pracowe... Ale walczę dalej, z Bożą i przyjaciół pomocą.. Również w Teatrach jestem nie tak często jak jeszcze niedawno
Ale sercem - niezmiennie.. I właśnie serce przemówiło i mogę dziś napisać - do zobaczenia w weekend,
w końcu to "Weekend z R."