teremi napisał(a):jak z tego wynika mają się doskonale i będą całą zimę odsypiać
Tylko pozazdrościć!
Na moment wrócę do tych miejsc pamięci o których rozmawiałyśmy. Fragment rozmowy z Samuelem Willenbergiem*:
P. Ś.: Czy pana zdaniem można to w ogóle opisać, wyrzeźbić, namalować, tak jak to było?
S. W.: Nie można. To makabra, rzeźbić trupy. Zastanawiałem się, co przedstawić? Ludzi, którzy się duszą? Ludzi, którzy się palą? Ludzi, którzy zostali zasypani i jeszcze ręka brązowa wystaje? Gdy przyjechałem do Treblinki, właśnie zasypali lazaret. I wystawała spalona, czarna ręka. Tego przecież nie mogę wyrzeźbić. To byłaby profanacja, gdybym pokazał umarłych. To są rzeczy, które ja pamiętam, ale nie można ich odtworzyć, to jest zbyt makabryczne. [...]
P. Ś.: Co pan, jako rzeźbiarz, myśli o pomnikach postawionych w Polsce ku czci pomordowanych Żydów?
S. W.: Najlepszy jest ten w Kazimierzu, zrobiony z kawałków starych macew. Ten pomnik ma w sobie wpisane pęknięcie, rozpad. Pomnik w Majdanku — potężny, ale zbyt wyrafinowany, zbyt estetyczny, on nie oddaje tragedii. Oddaje ją krematorium, które tam jest. Wielki jest pomnik w Treblince. Kamienie mówią za siebie, za wioski, za miasteczka, za miasta, za narody. Ale czy zauważył pan — wszystkie kamienie są ustawione na betonie. Nie na piachu, lecz na betonie. Dlaczego?
P. Ś.: Pewnie dlatego, by się nie zapadały.
S. W.: Otóż nie, na piachu nic się nie zapada; piach wspaniale trzyma. Ludzie okoliczni kopali tam doły, szukając złota. To był powód. Do dzisiejszego dnia jeszcze tam kopią. Tam, gdzie jest las, znajdzie pan doły. Podobno chodzą z aparatami do wykrywania metali. Dlatego tam wszystko wokół zalesiono. Wcześniej; lasu tam nie było. Parę rzadkich drzew po tej stronie, gdzie mieszkali Ukraińcy, a cały obóz miał mniej więcej półtora ha. To nic nie jest. I na tym małym terenie, w tak prymitywnym systemie zlikwidowano 875 tysięcy ludzi.
Takie miejsca są potrzebne ale ludzie nadal makabryczni......
* Samuel Willenberg - ur. w 1923 roku w Częstochowie. Jego ojciec, Perec Willenberg, był nauczycielem w żydowskim gimnazjum i artystą malarzem. Matka, prawosławna Rosjanka, dopiero po ślubie przeszła na judaizm. 16-letni Samuel we wrześniu 1939na ochotnika przyłączył się do wojska. Walczył pod Chełmem, gdzie został ciężko ranny w potyczce z Rosjanami. Z rodzicami i dwiema siostrami zamieszkał następnie pod Warszawą, ucząc się na tajnych kompletach. W 1942, po aresztowaniu obu sióstr wydanych Niemcom przez polskich sąsiadów, załamał się i zamieszkał w getcie w Opatowie, skąd został ze wszystkimi Żydami wywieziony do Treblinki. Podając się za murarza, jako jedyny z całego transportu uniknął natychmiastowego skierowania do komory gazowej i został więźniem. Przeżył 10 miesięcy piekła. 2 sierpnia 1943 wziął udział w zbrojnym buncie i wraz z kilkuset innymi więźniami zdołał uciec. Dzięki pomocy Polaków szczęśliwie dotarł do Warszawy, gdzie włączył się w konspirację. Wziął udział w Powstaniu Warszawskim, a po kapitulacji uciekł do partyzantki. Po wojnie, w 1950 wraz z matką i żoną wyemigrował do Izraela. Przez 40 lat pracował w zawodzie geodety. Po przejściu na emeryturę podjął studia z zakresu sztuk pięknych na Uniwersytecie Ludowym i zaczął rzeźbić. Pierwsza wystawa jego dzieł, przedstawiających sceny z obozu śmierci, miała miejsce w 2003 roku w Zachęcie. Od 1983 często przyjeżdża do Polski z grupami młodzieży izraelskiej, jako świadek zagłady. Odzyskał polskie obywatelstwo.
Wstrząsające wspomnienia Samuela Willenberga, spisane przez niego po raz pierwszy zaraz po wojnie, ukazały się w książce pt. Bunt w Treblince po hebrajsku w 1985, następnie po polsku, angielsku, hiszpańsku i francusku.teremi napisał(a):Marysiu dzięki za te wspomnienia które ofiarowałaś wcześniej
Czy mogłabym dowiedzieć się o co chodzi?