Jestem, jestem – przepraszam, ale dopiero zasiadłam z gorącą herbatą i już wrzucam fotki,
dodam tylko, że po tak długiej przerwie świątecznej na sali nie było lekko, a wręcz tragicznie
z nas wszystkich, to chyba tylko … lotka była w formie… leciała tam gdzie nas – oczywiście - nie było
Agniś, Teremi - ale się naczekałyście /to bardzo miłe/, całe szczęście, że w cieple,
jak rano tu zajrzycie, to tylko z gorącą herbatą
południe – niedziela – nasze największe jezioro, /oczywiście dla Was „Jaśminowe”/ - molo
ekipa w czerwonych kurtkach piłami rozcina lód,
bryły lodu wędrują na brzeg lub są wsuwane głębiej pod lód
na brzegu tymczasem gromada w rozgrzewce, raz dwa… raz dwa…i podskoki
po kilkunastu minutach truchtem do przerębli i zanurzenie
najpiękniejsze było gromkie wołanie z wody całej gromady – „jest nam ciepło”…
a jeszcze piękniejszy był okrzyk – „chodźcie z nami… chodźcie z nami”
zobaczcie, jaki tłok w tej przerębli, a to jeszcze nie wszyscy, którzy się kąpali
a po kąpieli, jakby było mało !!! – jeszcze „leżakowanie” na śniegu,
rozumiem, że na słońcu można się opalać, ale w styczniu
i jeszcze takie drobiazgi – maskotki naszych morsów – foka i mors, i obowiązkowy, czerwony dres
I żeby nie było, nas, czyli Placuniów w tej wodzie nie było,
patrząc, tylko mocniej naciągalismy czapki na uszy…
mam nadzieję, że WAM - CIEPŁO -------------------------------------------------------
ps
Agniś, Anyanyanya – od razu nas/Was słyszałam wołających w rzeczce - „mało nas…”
oj, wspomnieniowo mi się zrobiło...
Anyanayanya -na ten N R - też odżyczamy naj... i żadnych zakrętów !