V neděli v pět deset sraz u Baníku desítka vleze se pak ještě jedna Co čumíš frajere chceš do ciferníku? Jestli mě dožereš hele jsem bedna
Tribuna na stání Necpi se vřede! Hadráři Sparťani! Ostrava jedem! už to má správný var jen počkej až tě Dobrý den sportu zdar fotbalu zvláště
Tři nula na rohy a jinak šul-nul Berte je přes nohy! liga je liga dnes jsem měl odpolední tak jsem to bulnul Zacláníš chlape sedni! Navalte cíga!
Zelená je tráva Rozhodčí nekřepči! Ostrava jedem Ostrava! Kula je nejlepší! pětku mě lístek stál tak se ukažte Dobrý den sportu zdar fotbalu zvláště
Lumpové hovada! Chovanec karta! Jesličky - paráda! Šij to na bránu! Bijte je Pražáky! Hanba Sparta! Jaký sakypaky sedum banánů
Stojím v davech lidu jsem fanda svýho klubu Ten gól byl z offsidu! Sudímu rozbít hubu! Kde je ten autokar? Propíchnout pláště! Dobrý den sportu zdar fotbalu zvláště
Ty mlč ty páprdo! No ty v tom baloňáku! Fotbalu rozumíš jak koza náklaďáku Být tebou tak nežvaním a rychle mažu jinak se neubráním a pak ti ukážu
V neděli po fotbale kdo umí ten umí Hej vrchní jste pomalej! Šest nula na rumy! Já bych jim ukázal Na šachtu s nima! Dobrý den sportu zdar fotbal je príma!
"Futbol" Niedziela w Ostrawie, mecz na Baniku. Browarek zaprawię, drugi też zmieszczę. Nie gap się, frajerze, i nie ryzykuj, bo jak się zajeżę, to się nie pieszczę.
Patrzymy na stojaka. Ostrawa, gramy! Zaraz tu będzie draka, pchają się chamy! Jak chcą tu robić swąd, wezmą po paszczach. Hurra, niech żyje sport, a futbol zwłaszcza.
Na rogi zero trzy, wciąż nul do nula. Po nogach jechać im, tak się gra w lidze. Miałem dziś być w robocie, pograłem w ciula. Ty się tak nie kręć, młocie, bo nic nie widzę.
Zielona trawa jest, hej, kalosz, załóż bryle. Ostrawa, dalej, fest! Jak nie, to zwrot za bilet! Cisnę się jak ten szprot, przyszło pół miasta. Wiwat, niech żyje sport, a futbol zwłaszcza.
Banik wciąż gniecie, Ostrawa mistrzem, a Praga kmiecie, chromolić Spartę. Zrobić im obciach, jechać im w piszczel, ciąć ich po kościach, pięć żółtych kartek.
Stoimy, straszny ścisk, taki kibola los. Karny za czysty wślizg? Sędziemu rozbić nos! Samochód już ma, czort, na czterech kapciach. Hurra, niech żyje sport, a futbol zwłaszcza.
Ty wszarzu lepiej milcz, no ty, w tym anoraku. O piłce tyle wisz, co koza o kajaku. Stul mordę, patafianie, a moja rada: jak nie chcesz dostać w banię, na drzewo spadaj.
Po meczu gra przy barze, kto umie i ma chęć, rozgrywa się baraże na rumy zero – pięć. Dogrywka prima sort. Dostaną w dupę. Hurra niech żyje sport.
Po buszowaniu w cudownej, pachnącej łące Placuniu zabrała Nas do KRAINY do KRAINY MARZEŃ KRAINY ŁAGODNOŚCI KRAINY ZAPACHÓW i SAMKÓW KRAINY SŁOŃCA I CHMUR KRAINY KOLORÓW KRAINY BOCIANÓW KRAINY ŚMIECHU I WZRUSZEŃ KRAINY PRZYJAŹNI do P L A C U N I O W A
tam zawsze świeci słońce
jezioro lśniących wód
a wtedy zaczęło się na całego
Każdy miał szansę przejścia aleją - tą aleją która spełnia niewypowiedziane.
Zostawić ślad imienia , deseczki lub uhonorowanym być trwale - tego zaszczytu dostąpiła Anya i Ja
Wić wianki
Zagrać w Teatrze na Łące
Wzruszyć się do łez i zaśmiać do rozpuku
Zjeść co nieco
Ogrzać się przy ognisku
posłuchać lub pośpiewać
Przeczytać lub powiedzieć z pamięci ulubiony wiersz
Zadumać się i wspomnieć tych, których na m tam brakowało
Dla każdego było to coś - to coś co było tylko dla niego.