Pani Krystyno kochana... właściwie nie wiem czemu śmiem twierdzić, że kochana, bo przecież Pani nie znam. Ładnie zabrzmiało, to napisałam. No bo jak Pani twierdzi, czy gdybym pisała do człowieka, którego nie znam, na oczy widziałam może za dwa razy to od razu rzucałabym się na per 'kochana/ny'. Jednakże ja się tak czuję jakby Pani była osobą niezwykle bliską astralnie mojej duszy (?). Pewnie Pani sobie pomyśli, że skończone za przeproszeniem pierdoły pisze ta dziewczyna, ale ta dziewczyna dzisiaj sobie stwierdziła, że Pani to jest jej autorytet sceniczny (i to nie żadna wazelina, czy lizanie, że tak powiem czterech liter). Postanowiłam to napisać! Bo ja chcę zostać aktorką Pani Krystyno! Ja wiem, żem szalona, że to trudne i cholera jasna ciężkie jak kula u prawej nogi! Albo i lewej! Ale ja to bym miała taki mały romans do Pani: żeby mi Pani kibicowała! Bo ja to kocham! Jestem pernamentnie, namiętnie i szalenie przesiąknięta miłością do teatru! Jak mi Pani będzie kibicować to Bóg Pani zapłać, a jak nie to...to też! A niech stracę!
Pozdrawiam-Dominika(17 letnia adeptka sztuki teatralnej)