Pani Krystyno,
wieki nie pisałam, przepraszam, ale ostatnio jakoś ciężko zebrać mi myśli, a tym bardziej ubrać je w słowa.
Poprzedni list napisałam do Pani przed przeprowadzką (czyli w okolicach czerwca-lipca), a okazuje się, że minęło już pięć miesięcy odkąd mieszkamy w naszym wymarzonym domu, i niby to niewiele, a jednak mam wrażenie, że to dopiero kilka tygodni…czas tak szybko biegnie.
W tym szybko mijającym życiu czasami próbuję się zatrzymać i zafundować duszy jakąś uciechę…
We wrześniu dwa cudowne przeżycia kulturalne związane z Jackiem Bończykiem, bardzo cenię Jego twórczość i wrażliwość, w październiku konkurs na interpretację piosenek Jeremiego Przybory, i chwila tylko dla mnie…czyli to co daje mi radość - śpiewanie…, na zakończenie tych kilku dni konkursowych, koncert pani Ewy Błaszczyk, z którego wyszłam poruszona i wzruszona.
Listopad uciekł szybko…ale napawał smutkiem wspomnień…
Dziś już połowa grudnia, kilka godzin temu wróciłam z 24 godzinnego dyżuru w szpitalu i…. powoli zwalniam…zaczynam czuć Święta, to był ostatni pracujący weekend w starym roku…
Przed chwilą zapisałam w kalendarzu co robić każdego dnia, by zdążyć ze wszystkim na Święta…
..za chwilę będę wypisywać kartki świąteczne, to moje zadanie na dziś, jutro po pracy planuję ułożyć ubrania w szafach…i tak już do Świąt…każdego dnia coś…
Mam już kilka postanowień na Nowy Rok, jedno z pierwszych zobaczyć – „Shirley Valentine” !!!
Pozdrawiam Panią najserdeczniej i życzę powrotu do zdrowia.
Ola Mezer.
P.S. …widziałam w TVP KULTURA Pani „Pocałunki”…ryczałam jak bóbr…