przez GrejSowa Cz, 23.10.2008 10:38
wczoraj napisałam komputerowego troczka do Druhen, wciełam się między jeden error a drugi, no i dupa...a chciałam tylko powiedzieć, że przeżyłam ostatnio chwile prawdziwej grozy (szukałam już ostrego narzędzia), bo we wtorek rano padł laptuś, który przecież nie jest mój, ale w mojej sytuacji jest on artykułem pierwszej potrzeby, więc tragedia podwójna. Jak usłyszałam przez telefon ile kosztuje samo otwarcie drzwi do sklepu, gdzie był kupiony, to już wiedziałam, że te drzwi nie sOM dla mnie i jestem zdana tylko na siebie. Zdjęcia z Howth wklejałam z drugiego, pożyczonego laptusia, żebym mogła na skype kontaktować się z Miśkiem, który mnie instruował co i jak, i nic Druhnom nie mówiłam, żeby nie zapeszyć. Bez Miśka to nie wiem co by było. W każdym razie chciałam się pochwalić, że mam pierwszą reinstalkę@Misiek za sową, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz, co ne? Przeniosłam dane z dysku C na mój dysk, na którym przecież zmieściłoby się z pięć kurków, albo i lepiej. Jak dobrze, że go mam. Sformatowałam dysk laptusia, zainstalowałam Vistę oraz wszystkie aplikacje niezbędne, czyli w sumie powrócił laptuś do ustawień fabrycznych, taki golusieński, no i teraz "tylko" przerzucanie danych z mojego dysku na laptuś, instalowanie programów... Ledwo żyję, Druhny, głowy nie czuję, wszystko mnie boli, zero snu, zero jedzenia, ale się udało. Mam takie zaległości w sprawach, że szok, więc pozdrawiam resztką sił i będę jak będę, bo już myślałam, że nie będę...
Pamiętajcie, że w trakcie aktualizacji systemu nie wolno dopuścić do wyłączenia komputera, bo jak się uszkodzi jakiś plik systemowy, to będziecie mogły co najwyżej odpalić sowie rakietę na Księżyc, ale na pewno nie Windows. Najlepiej, na wszelki wypadek, wyłączyć funkcję automatycznych aktualizacji i samemu tym zarządzać. Dziękuję za uwagę.