NIC

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

NIC

Postprzez jackblack Wt, 02.09.2008 22:03

Trudno mi dziś wrócić do formy, do pisania, do marzenia, do wariacji na temat widzianych sztuk, filmów. Nastała rutyna. Jest okropna i nieludzka. Wkroczyła za szybko, bez pukania, nie chcę jej. Moje zmęczone powieki coraz częściej się zamykają nie chcą nic oglądać, nikogo podziwiać, chcą odpocząć, chcą być wolne. Ciało? chyba nie moje, boli, każda część za ciężka. Może to ten spożyty na dzisiejszą wieczerzę oscypek. Oscypek? dziś nawet tradycja ma smak coca coli. Pije herbatę jedyna moja ambrozja. W kuchni same zapachy, ale mnie drażnią, smażone już drugi dzień powidła na przemian przeplatają się z pieczonym kurczakiem w wszelkich aromatach, paletach przypraw i korzeni. Wyciągam z lodówki oliwki, zielone, wyrafinowane, cierpkie, można kochać cierpki smak. Zepsute! Pech?! Cały ogromny słój do kosza! Pech?! Ogórki? Moje ogórki, własnoręcznie zaprawiane. Mamy wyszły idealne, chrupiące, lekko twarde, kwaśne... moje... Pech?! Za dużo soli, wiedziałem, wodniste, rozwalające się w dotyku. Zupa, będzie z nich jutro tylko zupa. Dziś kuchnia nie jest dla mnie łaskawa. Może książka? Wchodzę do pokoju siostry. Pokój? Biblioteka? Nie wiem gdzie Jestem książki walą się z każdej strony. Parapet, podłoga, półka, biurko... Poznaje to miejsce. Dochodzę powoli do biurka. Czeka mnie miłe powitanie Dostojewski, Milosz, Cortazar, jest i Masłowska, Pilch, Słowacki ... biorę Allena "Czysta anarchia". Będzie fajnie, może śmiesznie, niezła zapowiedź! Zamykam się w pokoju, otwieram, czytam, nie czytam, zamykam, odkładam, dziś mam zły dzień. Siedzę w milczeniu, naznaczeniu, letargu. Wpatruje się w obraz, obrazy. Na każdym słoń mama i słoń dziecko, mam łzy w oczach. To bezsilność! Jak można rozpaczać na widok fikcyjnych słoni. Co się dzieje?! Jesienne przesilenie? Już?! Przecież chcę jesień! Nie wiem coś nie tak. Ale próbuje. Telewizja. Konferencja prasowa. Kaczka. Na dodatek nie lot. Kłopoty ze znalezieniem czerwonego guzika, kłopoty z mikrofonem, kłopoty z wypowiedzią, nie Jestem sam! Jesteśmy razem! Mamy dziś zły dzień! Jest lepiej? Mam, mam czerwony guzik, pilot, czarny ekran...Wstaję, idę. Będzie przegląd stanu domowników. Tato jest! Od trzech godzin z drobnymi przerwami nieustanie miesza gar powideł, starannie i z wielką precyzją, oby się tylko nie przypaliły! To taki mały wkład w twórczość rodzinną. Ma fartuszek, zawiązany z tył na kokardkę. O mama! Też ma twórczy wieczór, szydełkowanie, kończy obrus, kolejny w tym roku. Jej dorobek, to iście imponująca kolekcja, firany, obrusy, szale, bluzki, chusty... bombki i aniołki na choinkę - kocham święta, cały dom w ręcznie robionych ozdobach. Brak jednego domownika, stan się nie zgadza. Siostra w pracy! Mija minuta, dwie, godzina, trzy, sekunda, cztery... Błogość, kruchość... Kochankowie z Marony... Udało się zapomniałem o Bożym świecie! Stan pożądania, namiętności...

POZDRAWIAM I PRZESYŁAM GARŚĆ ZAPACHU POWIDEŁ, HUMORU ALLENA, POŻĄDANIA KOCHANKÓW I MIŁOŚCI DO PASJI!!!
jackblack
 
Posty: 24
Dołączył(a): Śr, 16.07.2008 19:41

Postprzez Krystyna Janda N, 07.09.2008 07:14

Dziękuję za list. Wszystkim sie przyda. Napisany bardzo ładnie...no i dobrze sie kończy co ważne. Iwaszkiewicz uratował.
Dziś podszedł do mnie młody dziennikarz i zapytał - Dlaczego zdecydowała sie pani przyjąć rolę w opowiadaniu Mirosława Iwaszkiewicza?
Konfitury moja mama robi w piekarniku, wstawia z całym garnkiem i nie miesza, o przypaleniu nie ma mowy. Cudo. Właśnie na stole nowe śliwkowe. Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja