Dzień dobry,
Pani Krystyno wczoraj miałam okazję obejrzeć Kobiety w sytuacji krytycznej. Oh, jak bardzo mi się podobało!Pani Zajączkowska, którą kilka tygodni temu podziwiałam w Matematyce Miłosci..Pani Maria, której nie widziałam od trzech sióstr, przeurocza "Lisek", wspaniały głos i poczucie humoru Pani Lidii, która rozkręciła spotkanie z aktorkami, powalajająca Pani Dorota Pomykała..
W czasie spektaklu ciągle miałam w głowie Pani zapiski z czasów pracy nad przedstawieniem, o paplaninie, o tym jak Panie zagadywałyście wszystkie próby..
Po spektaklu nawet odważyłam się porozmawiać z aktorkami o tych niezwykłych kostiumach, przesadzonych, niegustownych i..fascynujących.
Tylko jednego żałuję - że kiedy pani prowadząca powiedziała, że sztuka jest taka dobra bo kobieca a nie feministyczna, to głos uwiązł mi w gardle i nie stało odwagi by podyskutować. Jak to? Ta sztuka jest feministyczna bo dopuszcza do głosu kobiety, ich energię, logikę i nielogiczność, pokazuje jedną kobietę na różnych etapach życia..to nic innego jak czysty feminizm, strumień kobiecej świadomości, nawet a może zwłaszcza a narracji, w nieskładnym sposobie mówienia, w jakichś wewnętrznych rytmach..Ta sztuka jest opowiedziana bardzo prawdziwym kobiecym językiem i nie ma nic bardziej feministycznego. Moze pani prowadząca od feministycznej sztuki oczekiwała by fizjologii, pazura, przebudzenia? A tu mamy kobiety, które sobie nie radzą albo radzą jakoś tak surrealistycznie za pomocą kaktusa albo kawy...
Dla mnie "Kobiety.." to łagodna wersja Monologów Waginy, albo taki feminizm a`la Ester Vilar..I dobrze, bo cholernie mi się to podobało!
Dzięki!
pozdrawiam ciepło
ps. czuć było w tym Pani rękę!
ps2. skrzydlate krzesła cudowne. symbolikę można by wyliczać dłuugo, prawda?