pisałam tu już raz, dawno, pamiętam, że się podpisałam pozytywka - dziewczyna pozytywna ( o matko!)
jestem tu codziennie już parę lat, ale cicho, tak wejść, dziennik przeczytać, co ludzie piszą, pozastanawiać się, powzruszać i jeszcze...
nie pisałam z braku potrzeby, pomysłu, z nieśmiałości... no bo jak to!
ale teraz jak czytałam ostatnie wpisy to coś tak ogromnie serce przydusiło i bardzo chcę Pani powiedzieć!
pamiętam jak miałam 15 lat i szłam do teratru Rozrywki zobaczyć, co ta aktorka z Warszawy pokaże.
nie przypuszczałam, że się tak zakocham.
nie przypuszczałam, że się można tak zakochać.
a Pani okazała się dla mnie kopalnią. kopalnią skarbów, takich co to już na całe życie. i ciągle otwierają się nowe drzwi, a za nimi kolejne oniemiałe zachwyty, porywy, wielkie odkrycia, wspaniali artyści, cudowne książki, też i rozpacze.
tak, że ja teraz po latach (HA! po LATACH... trzech...
) może i trochę przez Panią i przez Osiecką do Warszawy trafię.
a jak już trafię, to mnie żadna siła z Polonii nie wygoni
nawet najszerszymi, ślniącymi, nowiutkimi drzwiami, wejściem, przejściem, cegłą, dwuteownikiem czy co tam...!
(ten cielęcy błysk w oczach przy pierwszym spotkaniu z bramą... bezcenne:))
Podziwiam Panią, uwielbiam i pozdrawiam gorąco, chciałabym dla Pani wszystkiego dobrego, najlepszego.
Życzę z całych sił.
pozytywka
P.S. a przez te matury to przegapiłam "Parę osób, mały czas" na dvd... wcześniej nie było kiedy się wybrać, a teraz nie ma w sklepach. gapa. Ale przynajmniej przystojny, empikowy pan wziął ode mnie numer i powiedział, że jak tylko znajdzie to zadzwoni
te ostanie czereśnie i Mozart (Mozart?)... pamiętam, że mnie musieli z kina zbierać. ale ja zawsze trochę egzaltowana byłam.