
tyle osób dziękuje Pani za Shirley, tyle osób dziękuje za "tę Grecję" - ale jak Pani za to nie dziękować???!!! Shirley była maim marzeniem od lat, ale zawsze było coś, co stało na drodze naszego spatkania: sadzone jajka, ziemniaki, codzienność, odległość, wiecznie coś...Aż w końcu padło -JADĘ ! muszę Ją zobaczyć, muszę choćby nie wiem co?!
I stało się, 29.04.2008 to była moja Grecja

Moja pierwsza wizyta z Polonii obdyła się już przed południem - nie znam Warszawy, a błądzenie i szukanie teatru tuż przed spektaklem trochę nie mieściło się w moim światopoglądzie

... przekraczam próg teatru (odwagi dodał mi Pan, który akurat wchodził) wychodzi do nas miła pani i informuje owego pana, że po bilety musi udać się w inne miejsce. Podchodzi do mnie, pyta w czym może pomóc? że jeśli po bilety, to .... ja na to, że bilety już mam, że ja tylko pragnę zerknąć na teatr póki tłumu nie ma, chyba nawet padła informacja skąd jestem. Przemiła pani mówi do mnie: proszę za mną, oprowadzę kawałeczek


Shirley cudowna, Pani - cóż nie znam słów żeby to opisać, ale ucieszył mnie fakt, że śmiała się Pani z nami, jakby SV bawiła Panią tak, jak nas - to było cudowne!!!!

Eh, trochę długi ten post...ale muszę jeszcze podziękować za autograf!


Ten post to dowód na to, że można mieć swoją Grcję , mnie przy okazji udało się schwytać nieco szczęścia

Dziękuję Pani Krystyno i kłaniam się, kłaniam się nisko.