No to już czas zajrzeć do wnętrza katedry…
ale przy wejściu jeszcze przykuwa uwagę
wysoka na 33metry wieża, minaret,
to pozostałość z czasów, gdy Turcy zajęli Kamieniec, i świątynię zamieniono w meczet.
Po odzyskaniu Kamieńca przez Polaków zgodnie z warunkami pokoju minaret pozostał
na swoim miejscu wraz z wieńczącym go półksiężycem. Nie można było go zburzyć,
więc postawiono na półksiężycu figurę Matki Boskiej, przywiezioną z Gdańska w 1765 r.
Nad głównymi drzwiami katedry herb i insygnia rodu Potockich
stoimy w drzwiach katedry
"...Nazajutrz wielkie było w katedrze nabożeństwo.
Słuchali go w skupieniu i podniosłości ducha rycerze, szlachta, żołnierstwo i lud pospolity.
Pan Wołodyjowski z Ketlingiem leżeli krzyżem przed ołtarzem;
Krzysia i Basia klęczały tuż za stallami, płacząc, bo wiedziały, iż ślub ów na niebezpieczeństwo
życie ich mężów podać może. Po ukończeniu mszy ksiądz biskup obrócił się do ludu z monstrancją;
wówczas
MAŁY RYCERZ wstał i klęknąwszy na stopniach ołtarza,
tak rzekł wzruszonym, choć spokojnym głosem :
- Za osobliwe dobrodziejstwa i szczególniejszą protekcję, jakąm ja
od Pana Boga Najwyższego i Syna Jego Jedynego otrzymał, do również
szczególniejszej poczuwając się wdzięczności, ślubuję i poprzysięgam,
iż jako On i Syn Jego mnie wspomogli, tako i ja do ostatniego tchu Krzyża świętego będę bronił.
A mając komendę starego zamku sobie powierzoną, pókim żyw i rękoma a kolanami ruchać mogąc,
pogańskiego nieprzyjaciela w sprosności żyjącego do zamku nie puszczę, ni z murów nie ustąpię,
ni szmaty białej nie zatknę, choćby mi też pod gruzami pogrześć się przyszło...
Tak mi dopomóż Bóg i święty Krzyż - Amen!
Cisza uroczysta nastała w kościele, po czym dał się słyszeć głos Ketlinga:
- Ślubuję - rzekł ów - za szczególne dobrodziejstwa, których w tej ojczyźnie doznałem,
do ostatniej kropli krwie zamku bronić i pierwej się pod gruzami jego pogrześć,
zanimby noga nieprzyjacielska miała w jego mury wstąpić. A jako ze szczerego serca
i szczerej wdzięczności przysięgę ową składam, tako mi dopomóż Bóg i święty Krzyż - Amen!
Tu ksiądz biskup pochylił monstrancję i dał ją do ucałowania naprzód
panu Wołodyjowskiemu, potem Ketlingowi.
Na ów widok liczni rycerze uczynili gwar w kościele. Rozległy się głosy:
- Wszyscy przysięgamy! Jeden na drugim polegniem! Nie upadnie ta twierdza!
przysięgamy! przysięgamy! Amen! Amen! Amen!
Szable i rapiery wyszły ze zgrzytem z pochew i w kościele uczyniło się jasno od stali.
Blask ów rozświecił groźne twarze, rozpalone oczy i zapał wielki,
niewypowiedziany ogarnął szlachtę, żołnierzy, lud.
Wtem uderzono we wszystkie dzwony, huknął organ, ksiądz biskup zaintonował:
Sub Tuum praesidium - sto głosów zabrzmiało mu w odpowiedzi - i tak modlono się
za twierdzę, która była strażnicą chrześcijaństwa i kluczem Rzeczypospolitej..."
("Pan Wołodyjowski")
Z takim obrazem w myślach oglądamy Katedrę