dziesiąty dzień urlopu
Chadzka kozacka – czyli na „zielonej Ukrainie
Skoro świt jesteśmy w kościele, półmrok, słyszymy tylko dwa głosy, oba z pierwszych ławek,
na głos mówią modlitwę. Siedzimy, się rozglądamy … mimo zimna, szczęśliwi, że „Junost” za nami!
Dziwimy się, bo zaraz ósma, nikt nie przybywa…
może przez tę deszczową noc, ksiądz zaspał? nie dotrze?
Ku naszemu zdziwieniu, ktoś z pierwszej ławki podnosi się , idzie do nas…
okazuje wyraźną radość ... podaje rękę, wita się z nami …
KSIĄDZ !!! (a myśmy myśleli, że śpi…no no),
- msza będzie w bocznej kaplicy - mówi - i pokazuje, gdzie mamy iść…
Przybywa jeszcze parę ludzi, w tym Maryjka z córką Lusią… zaczyna się msza…
... a potem gdy siedzimy, KSIĄDZ oparty plecami o ołtarz, zaczyna „kazanie” padają słowa:
- dzisiaj są wśród nas goście, co przybyli ponad 1000km z dalekiego O..., są z nami na mszy…
witamy ich gorąco…… trafili do naszego miasta, do Buczacza, ciekawi są nas i naszych dziejów…
(gorąco to zrobiło się nam… przegorąco!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!)
i dalsze słowa:
...w XVII w w naszym mieście przebywał król Polski, Jan III Sobieski,...
tu zbierał swoje wojska, w tym kościele się modlił przed wyprawą na Wiedeń… tu modlili się rycerze…
... gdy wracał jako zwycięzca spod Wiednia, przy naszym źródle odpoczywał, tam pił wodę...
(słuchaliśmy jak zamurowani!!!!! za plecami słyszeliśmy chrzęst zbroi, łopot chorągwi )
... potem był rok 1920 – i był cud nad Wisłą i też nasza ojczyzna ocalała
... a potem były ostatnie lata, czarne lata, gdy zamknięto nam świątynie, straszny czas dla wszystkich…
Nie było to kazanie!
Była to najpiękniejsza lekcja historii w naszym życiu.
Byliśmy w szoku… gardła ściśnięte, serca bijące…
Bo te słowa (oczywiście po polsku), wypowiadane przez
KSIĘDZA – CZŁOWIEKA 92 –letniego,
tu na Ukrainie, wśród Ukraińców… były SZOKUJĄCE i NIEZAPOMNIANE.
A potem gdy zaintonował zwrotkę:
Boże, coś Polskę przez tak liczne wieki
Otaczał blaskiem potęgi i chwały,
Coś ją osłaniał tarczą swej opieki
Od nieszczęść, które pognębić ją miały.
Przed Twe ołtarze zanosim błaganie:
Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie!....
… mieliśmy łzy w oczach!!!
i ta wielka sympatia tych parunastu Ukraińców, uśmiechających się i patrzących w naszą stronę…
a jak oni śpiewali, tak rzewnie, tak z całych sił!
... po mszy, Ksiądz poszedł się przebrać, mówiąc, że zaraz do nas przyjdzie…
Staliśmy razem z Maryjką (jej mama przed wojną pracowała w majątku u Polaków),
i Lusią (jest nauczycielką psychologii w średniej szkole … zarabia 120zł m-c)...
dołączył ksiądz Ludwik… i potoczyła się rozmowa o wszystkim....
Chcieliśmy, aby Ksiądz usiadł… (tyle godzin od rana na stojąco!) ale odpowiedział z uśmiechem,
- że jak siądzie, zaśnie (!!!)
Bardzo ciekawi byli nas, naszego życia, naszego kraju…
my zaś opowiadaliśmy, jak to baliśmy się Ukrainy i tego wyjazdu ...
dziwili się mocno!
- powiedźcie wszystkim, że my już ostatniego ludożerca zjedliśmy ...
niech przyjeżdżają do nas !!
– tymi słowami Ksiądz do łez wszystkich rozbawił…
-
tu wszyscy czekają na Polaków …
(wystarczy nie poruszać parę drażliwych spraw z historii…)
Błyskotliwość, dowcip, serdeczny uśmiech i ciepło, bijące od osoby Księdza…
nie wiem jakim cudem przeminęły dwie godziny rozmowy!!!
Ksiądz martwił się, że nie mamy pogody, że mM chory... !!!
- a ja się martwiłam, że Ksiądz stoi ...
Bardzo go ciekawiła nasza praca, - ja już stary, …co to jest ten internet?...
już chyba tego wynalazku nie zobaczę?!
- ale i zadał pytanie: - czemu WY się tak kłócicie? …
miał na myśli, naszych dwóch Braci – wyjeżdżaliśmy we wrześniu, gdy w kraju trwała "burza"
Żegnaliśmy się długo, parokrotnie… dziękując za SŁOWA, za LEKCJĘ, za DOBROĆ…
Ksiądz ściskał nam ręce
- – największa dla mnie radość, to móc ROZMAWIAĆ po polsku, widzieć POLAKÓW…
- pomodlę się o zdrowie mM, abyście dalej mogli zwiedzali Ukrainę... a potem o niej opowiadać...
Żałował, że przez pogodę nie możemy zobaczyć urody Buczacza, że dłużej tu nie zostaniemy…
(ze względu na chorobę mM, nie wiedząc, co będzie dalej, podjęliśmy rano decyzję,
że dzisiaj jedziemy do Kamieńca Podolskiego!!! ...
choćby tylko po to, aby go zobaczyć przez chwilę…
- jak choroba się rozwinie, zapakuję mM w śpiwór i pociągnę w stronę granicy…
bo bez Kamieńca Podolskiego … NIE wracamy… może już nigdy tu nie dojedziemy???!!! )
Ostatnie moje słowa…
- cały ten urlop, to co tu zobaczyliśmy, widzieliśmy...
będę WSZYSTKIM opowiadać,
o LUDZIACH …o SERCACH, o DUSZACH... o UKRAINIE
---------------------------
nie umieliśmy odejść…
---------------------------
ksiądz LUDWIK RUTYNA - niech Opatrzność czuwa nad zdrowiem!!!
---------------------
przyrzekłam = opowiadam...