Kiedy jednak zasiadłam na widowni i spotkałam Florence Jenkins "twarzą w twarz" (byłam w drugim rzędzie ) Pani ukazała mi ta postać w swietle, który mi bardzo pasuje do tej postaci, nie tylko w świetle historii, ale Pani nadała tej Postaci ciepła, i "uczuciowości", już na samym początku spektaklu. I nie miałam watpliwości, że polubię Florence Jenkins.
I tak Ją polubiłam, z Jej niezręcznością, brakiem znajomości języków czyt. hiszpańskiego

Wiem, że zycie Florence rózniło się od tego zaprezentowanego przez Teatr Polonii. ALe mi to pasuje, ja się z tym zgadzam, taką chcę Ją zapamiętać szczęsliwą, radosną. Wydaje mi się, że nasze zycie jest takie, jakim uczyniły je nasze myśli, wg mysli Florence uczyniły jej życie niezwykle szczęśliwym, niezależnie od tego co mysli świat. Nie chcę się juz bawić w dochodzenie, czy była , czy nie była świadoma. Zwyczajnie mnie to już nie interesuje. Wnioski swoje ze spektaklu wyciagnęłam, i konkluzja napływa tylko taka, czy zyjemy tylko po to, by świat zewnetrzny wydał nam z życia pozytywną recenzję ?
A swiat realny BYWA a nie jest przereklamowany, to zalezy od otoczenia w którym się "otaczamy"
Dziękuję całemu zespołowi , Panu Wiktorowi za serce, dobroć i charyzmę, Pani Krystynie Tkacz za piekna rolę przyjaciółki, dawno, oj dawno Pani nie widziałam na zywo, cudnie się Pani uśmiecha

Pani Ewie, choć rola okrutna była i musieliśmy Panią ze sceny pogonić

I Pani Ani za rolę Marii !!! choć epizodyczna, hmmmm w zasadzie to nie wiem, bo jak tylko Pani na scenę wchodziła to śmiech na sali delikatny się roznosił, to zapamiętałam !!!! Piekna kobieta

I na koniec niskie ukłony dla Pana Macieja , do końca spektaklu nie wierzyłam, że Pan tak swobodnie "stuka" w rytm śpiewu Florence. To wprost niewiarygodne !!! Ale udało się Panu

Pani Krystynie, za Florence i za Marzenia i za to, że moge tak swobodnie stukać na klawiaturze do Pani nad ranem



Proszę przekazać podziękowania "sztabowi" Boskiej. Ukłony.