przez Ściana Śr, 12.12.2007 12:09
Bronia, ja nie mam takich DNI, ja mam TAKIE tygodnie, miesiace, lata, cale zycie. Ale nie marudze, tylko ZEBY, tfu TYNK i do przodu. Przynajmniej cos sie dzieje, ne? Druhna sowie wyobrazi taki „odwrotny” scenariusz na zycie .....budzi sie czlowiek rano, wszystko jak w zegarku, nic sie nie psuje, wszystko na czas, dobraldie nuDNO! Moje ADHD zdecydowanie i kategorycznie nie wytrzymaloby takiej zyciowej PUCHI. Hi hi....taaaaa.....przyznam szczerze, ze troche mnie boli kark od dzisiejszego stresu na robocie, ze juz nie wspomne o brudnopisie, ale phi! mam to - na co zasluzylam. „Nie daj mi Boze, bron Boze, skosztowac tak zwanej zyciowej” .... nudy, tra la la la. Druhna zaspiewa to sowie jako choral, oki? Hobbity biorO slowniki j.polskiego. Hi hi, ze co? No co? Druhny widzialy Hobbitu, ne? Za male sO, zeby spiewac w drugim rzedzie, to se podstawiO slowniki pod wlochate stopki i bedzie je (phi! Albercia zajrzala do slownika i mowi, ze Hobbitu sOM bezplciowe, a nie meskie „ich”) widac jak na dloni, tfu, tynku. Uffff....I tak oto czary-mary, zamienilam podium oraz kilka w-czap, na zwyczajnego troczka, ktorego i tak NIKT nie przeczyta, hi hi. No to siup i do wierszenki.
Druhny majOM jeszcze jakieś wątplYwości, że Albercia śpiewa tę nieniemożenkę Panu Fizykowi...?(no...., jezeli to mozna nazwac "spiewem". Alberta mowi, ze zawsze chciala byc SYRENA, cycata juz jest, teraz probuje rozwinac pletwy.) /phi! Pan Fizyk w poprzednim wcieleniu byl zeglarzem, to wie, ze na cytate Syreny to najlepszy jest wosk w uszach. Hej zeglujze Zeglarzu calOM nocke po morzu/
Nie, nie możesz teraz odejść [powiedziała, co ja mówię - wyjęczała Alberta do Pana Fizyka, który właśnie się przebudził i podnosił się był z ławki, i uczepiła się była jego spodni](acha, czek Alberta-Syrena udaje ze martensy to pletwy, wszysko dzieje sie na falujaco podlogu, pan Fizyk robi za Neptuna.) /znaczi si pokazuji detalu? Ta joj! Wklejac i nie pytac czy wklejac. No po co draznic Bronie, ne? Przeciez widac, ze juz rozdrazniona w brudnopisie/
Kiedy cała jestem głodem [tu Pan Fizyk z lekkim przerażeniem spojrzał na Albercię......](.....pomyslal sowie, ze Alberci sie role poplataly i teraz udaje glodnego Hobbitu) /a teraz wejdzie Maszmun i bedzie naprawial radio, phi! Maszmunu, Druhna zrobi wyciag z tego wersu i powie jak odroznic Albercie od glodnego Hobbitu. Druhna da dowod rzeczowy na to, ze kocha Hobbitu, bum!/
Twoich oczu, dłoni twych [w jednej chwili odruchowo w akcie obrony zamknął oczodoły a ręcę schował do kieszeni spodni, tak na wszelki wypadek](zeby Albercia nie odgryzla wczuwajac sie z kolei w pas FiorA. PS A taki film ogladalam Year of the Dog" w ktorym trzeba bylo gryzacego wilczura poddac eutanazji. Tyle dygresji bo nie chce zaklocac rytmu nieniemozenki.) /ze niby NIKT nigdy jeszcze nie zaklocil rytmu wierszenki dygresjami, taaaaa.....czy Druhny WOGLE czytajOM wierszenki ze zrozumieniem? Hi hi/
Mów, powiedz, że zostaniesz jeszcze [owszem, Pan Fizyk powiedział, ale tylko: PASZŁAAAAA!!!!](a Albera na to WRRRRRRR....WRRRRRR....) /Albercia zdecydowanie jest dzieckiem komunizmu i nie odroznia SYRENY od samochodu Syrenki. Albercia na haslo: „Syrena” zaczyna warczec. Hi hi....Ciekawe co robi Albercia na haslo: „Maluch”. Konkurs!/
Nim odbierzesz mi powietrze [tu zapaliła się w głowie Pana Fizyka czerwona lampka i odszukał w prawej kieszeni odsysarkę powietrza, z którą się na ogół nie rozstawał](i zaczal gleboko wdychac odsysniete powietrze, bo uscisk Alberty troche mu hamowal przeplyw krwi wiec poczul sie byl nieco odtleniony) /co Alberta uciskala panu Fizykowi? Konkurs, ekhm...ekhm/
Zanim wejdę w wielkie nic [no, takie sowie życie po życiu...Albercia po prostu wyszłaby z siebie i popatrzyła na siebie z góry zwanej Nirwaną, phi!](i powiedzialaby, ze ona wraca do japonskiej sauny, moze byc czesc meska) /i weszlaby do niej z tatuazami. Czek, Sowus! Z tatuazami! Przedstawiam Druhnie TA-TU-A-ZA-MI – japonskOM kuzynke Alberty, hi hi/
Nie, nie możesz teraz odejść [Pan Fizyk już nieźle podkurzony zaczął się nerwowo rozglądać po okolYcy](ale niewiele zobaczyl bo wlasnie sie sciemnialo a on w kieszeni nie mial latarki...) /zara zara, jak to nie mial latarki? Przeciez poznac PRAWDZIWEGO pana Fizyka po gabarytach jego torcha!/
Jestem rozpalonym lodem [aaaale się tu uśmiał nasz Pan Fizyk z tej poezji...no, przecież już dziecko wie, a co dopiero Pan Fizyk, że lód jest zimny!](bo byl skromnym lokalnym fizykiem, w swiecie nie bywal i nigdy nie widzial torcza w kostce lodu) /toz mowie! Pokaz mi swojego torcha w kostce lodu, a powiem Ci czy jestes sobowtorem pana Fizyka. Druhny sie WOGLE znajOM na facetach?/
Zrobię wszystko, tylko bądź [akurat, wszystko, uczepiła się cholera jedna i za nic nie chce puścić...](...nie ma ufnosci do ludzi nasza Albercia...musi wszystko trzymac we wlasnych lapach) /co Druhny tak szkalujOM na Albercie, co? Przeciez to widac czarno na bialym, ze Nasza Albercia jest PrawdziwOM FeministkOM!/
Bądź, zostań jeszcze chwilę, moment [Pan Fizyk wyjął rękę z lewej kieszeni i ziewając spojrzał na zegarek...](...ktory wskazywal godzine obiadowo) /Hobbitu chrum chrum i po rece pana Fizyka, ktora wyjal byl z lewej kieszeni, ze nie wspomne o zegarku od dziadka. No co? Przeciez pora byla obiadowa, ne? Maszmunu wyglodzil Hobbitu w Rzymu, na gelati nie dal, buuu buuuu/
Płonę, płonę, płonę, płonę...[no, udławi się Albercia tOM poezjOM, bo Pan Fizyk znowu sięgnął do prawej kieszeni, w której nosi podręczNOM gaśnicę pianowOM, wyjął ją i nakierował na Albercię](jednak nie otworzyl zaworu na piane, bo pomyslal, ze jak sie Albercia zacznie jeszcze dlawic pianOM, to bedzie musial jej zrobic sztuczne oddychanie usta-usta, a on mial smak na zupe a nie na kissy) /zupe kimchi? No i przez to czule wspomnienie o zupie kimchi, zagapil sie i Hobbitu daly czadu z pianOM. Tera Albercia mysli, ze jest Wenus co sie z piany wynurza. Druhny, mowie Wam, dorbaldie Miss Mokrego Podkoszulka w pletwach/
Zimnym ogniem czarnych słońc [taaaaa, a poetka nie daje za wygranOM...zimny ogień, gorący lód...czarne słońcA...nie dość, że czarne, to jeszcze więcej niż jedno...no, luuuudzieeeee, przecież wiadomo, że Pan Fizyk w życiu tego nie kupi, co wyraźnie dał jej do zrozumienia machając jej przed nosem wyciągniętym z lewej kieszeni dyplomem](dyplom zawsze nosil w lewej kieszeni, bo prawa byla juz i tak przeladowana gasnicOM i odsysarkOM powietrza) /Druhny to sOM strasznie staroswieckie, BUM! W lewej kieszeni pan Fizyk od zawsze trzymal prezerwatywy. No co sie Druhny tak oburzajOM? Taka jest prawda! To idzie mlodosc! Co mi tu Druhny wyskakujOM z dyplomem, gasnicOM i odsysarkOM powietrza? No luuuudzieeee!/
Nie, nie możesz teraz odejść [Pan Fizyk trochę zgłupiał i pomyślał, że skoro tak, to może to pierwsze i drugie "teraz" to były tylko takie podpuchi i mógł spokojnie odejść...ale równocześnie zaświtała mu w głowie myśl, że równie dobrze teraz też może to być podpucha i zaczął obmyślać plan odejścia](jako wyjscie awaryjne rozwazal rowniez mozliwosc zamowienia fast foodu na miejsce akcji SYRENA) /no i wtedy zobaczyl taki transparent na ekhm, ekhm scianie: „Wyjscie Wejsciem”. I jak wszedl do tej wierszenki, to wyszedl. Bez slowa. Ma facet klase!/
Popatrz, listki takie młode [Pan Fizyk to już wogle nie wierzy Alberci i wyjął z lewej kieszeni podręczny przyrząd do pomiaru wieku liści. Alberci opadła szczęka...](...bo teraz miala ochote potrzymac listki jak pan Fizyk bedzie je mierzyl, ale bala sie puscic jego spodnie zeby nagle nie odszedl) /ale czy ta szczeka to byla sztuczna? No co? Lubie wiedziec/
Nim jesieni rdza i śmierć [przyrząd faktycznie potwierdził, że listki były młode, ale znowu nie aż "takie", no bez przesady...można było już zauważyć gdzieniegdzie ślady rdzy...Pan Fizyk wyjął z prawej kieszeni odrdzewiacz i potraktował je nim. "A niech ma!" - pomyślał](podczas szperania za odrdzewiaczem w prawej kieszeni przetarla sie w koncu dziura i wylecialy z niej kolejne przyrzady, wylecialy prosto na Albrecie, ale Albrecia myslala, ze to sa prezeny od Swietego Miskolaja) /no i dostala nastepujace prezenty „maly zestaw do zabijania Syren”, „116 sposobow na wykonczenie Alberci” oraz komiksowe wydanie "Kamasutry" a la manga, no co? Kolega Etymolog dal panu Fizykowi, co Druhny takie zgorszone? Pan Etymolog zajmuje sie badaniami pochodzenia slow, zmiany ich znaczenia i formy w miare czasu, hi hi. Co mi tu Druhny wyjezdzajOM ze slownikami! To idzie mlodosc!/
Bądź - proszę cię na rozstań moście [Tu Pan Fizyk odetchnął z ulgą, bo przecież o niczym innym nie marzył...nadzieja dodała mu odwagi](i spytal Albercie zajetO przyrzadami z prawej kieszeni, czy chcialaby z nim skoczyc z mostu) /no przeciez Albercia nie jest az taka GUPIA, zeby skakac z mostu, ne? Troche wiary w Albercie/
Nie zabijaj tej miłości [Panu Fizykowi coś poruszyło się w spodniach. Albercia się ożywiła, ale to tylko otworzył się był scyzoryk](scyzoryk byl w lewej kieszeni, nie wypadl byl wiec przez dziurke) /moge sie zalozyc, ze Maszmun zrobi wyciag z tego wersu, ekhm, ekhm. PS Maszmunu, licze na Ciebie/
Daj spokojnie umrzeć jej. [Pan Fizyk przychylił się do prośby Alberci i zamknął scyzoryk, nie wyjmując go ze spodni, gdyż raz, że to byłoby trudne, dwa, że mógłby przeciąć spodnie, nie mówiąc już o skaleczeniu się](a mial juz tylko jedna kieszen bez dziurki i ciagla niepwenosc ze Albera go i tak ugryzie do krwi) /oraz pewnosc, ze Albercia nie opusci go az do smierci. AmenT/
Jonasz Kofta + [Sowa, przepraszam, ale trochę się nudziłam na robocie]+(Emcia, ale za to w wierszence nikt sie nie nudzil!) + /Sciana, wpadlam tylko, zeby sie zameldowac, ze mnie jeszcze terrorysci NIE porwali. Kurnaola, co oni sie tak slimaczO/
Pozdrawiam Druhny! Dzieki za WSJO. Gdyby nie Druhny, to WOGLE byloby DNO!