Witaj, Sciana, NORMALNY czlowieku co to nawet mini tasiemki pisze, hi, hi.
A Druhna juz nie pamieta, jakie tasiemki wywijala wzdluz alfabetu z dziennika
zanim przeszla na latwizne, tfu, wierszenkowizne?
I nikogo nie pominela z tego dziennika, nikogusienkiego.
Ech, to byly czasy, trzeba bylo troche czasu spedzic zanim sie to przeczytalo.
Widze, ze na tym party menu ukladane w sam raz dla Druhny wegetarianki.
Dzieki za cala armie chinskich zolnierzy; miniaturka takiego stoi na warcie u mnie w bibliotece;
pamiatka z podrozy tegorocznego Goscia do Chin.
Najladniej o tej podrozy i w szczegolach Gosc opowiadal chetnie przy ognisku
na campingu w Grand Canyon, patrzac ciagle na niebo pelne gwiazd.
Widocznie do opowiesci musi byc nastroj, odpowiednia chwila.
Gosc sie ozywil, gestykulowal, rozgadal, co nie jest takie czeste.
My sluchalismy na wdechu.
A u mnie na ulicy jakis zlot hulajnogowy.
Zawsze bylo cicho i tylko spokojnym krokiem spacerowaly pary emerytow,
a teraz jakies smig-mig na hulajnodze sie trafiaja.
Zapierniczaja dosyc szybko.
Emciu, czy to nowa moda, bo moje --pi-- dorosle juz wola raczej cztery kolka; nie jestem na biezaco?
Ja bardzo lubie jak na Twoich zdjeciach chlopaki sie wdrapuja tu i tam.
Wczoraj moja mama na lotnisku nijak sobie nie mogla poradzic z takim zywym 4 latkiem,
a dzis jak dzwonilam do niej, to pierwsze co uslyszalam to bylo koronne babcine; „nie ruszaj, prosze”
(pewnie maly robil rozpoznanie terenu).
Reniu, wielkie dzieki za zyczenia.
Pewnie i u Ciebie lada moment bedzie „nie ruszaj” w uzyciu.
Gratulacje z okazji awansu na stopien babci.
Ita, piekna ta opowiesc o Pani Teresie i jak to dobrze, ze sa na swiecie ludzie odmienni,
a tylko o to chodzi, by „normalna” reszta pozwolila im zyc.
Ja to imie nosze na pamiatke jakiejs wykladowczyni uczelnianej mojego taty.
Nie bylo mowy o nadaniu innego, tata sie uparl i juz.
Lubie, jak wklejasz kolejne relacje, bardzo duzo w nich wiadomosci.
Placunie, czytam, ogladam, tez dziekuje, choc klimaty takie zupelnie inne od moich.
Tym ciekawsze, bo zupelnie nie znam tamtych stron.
Bede czekac cierpliwie na ciag dalszy.
Teremi, lubie jak sie rozgadujesz tu i tam, naprawde:)
Pozniej wrzuce relacje o Apollinach;
nie rozpisuje sie tu na ten temat, bo nie chce sie sama wychylac z rodzinnymi opowiesciami; kiedys bylo ich znacznie wiecej.
Szanuje pasje kocia, ale i tak wole psy, duze psy.
Gocha, piekne kwiaty, dzieki.
Czy Druhna tez musiala wczoraj wlaczyc ochladzanie w chalupie? Pazdziernikowy srodek lipca temperaturowo.
U nas wyrko ogrodowe jeszcze oblegane, bosa stopa drepczemy nadal, az trudno uwierzyc.
W planie wypad nad Devil’s Lake, ale wciaz czekamy na jesienne kolory.
Marysiu ES, specjalistko labiryntowa; niech Druhna zapoda na czas inhalacje i wraca do HP.
W Grand Canyon tuz przy przepasci stal wozek inwalidzki z chlopcem, a rodzice siedzieli na lawce.
Dookola wciaz przechodzili ludzie, a rodzice caly czas wypytywali chlopaka, czy pamieta, ze w tym i w tym roku,
tu i tam robili to i tamto, a on zachowywal sie tak i tak.
Chlopak nie mowil, ale z gestow i wybuchow smiechu widac bylo, ze wszystko pamieta.
Rodzinka smiala sie serdecznie i w ogole nie widziala przechodzacych ludzi; byli tak pieknie zajeci soba.
Tez nie moglam zrobic zdjecia, bo bylo zbyt osobiste, ale widok niezapomniany.
An-Dora; toast stolowa? No, moze jednak nie.
Dawno temu na obozie w gorach zmoklismy i zmarzlismy strasznie.
Druh wychowawca zarzadzil po powrocie zbiorke u niego w campingu
i...obowiazkowo kazdemu nalal leczniczo czysta na rozgrzewke.
Wieczorem poprawilismy grzancem przy ognisku i nikt sie nie pochorowal.
Grunt to dobre metody wychowawcze, hi, hi.
Raz w tygodniu niech Druhna wpadnie z tym odliczaniem dniowo, godzinowo, sekundowym,
bo wtedy widac, jak pieknie czas zapiernicza i skraca rozlake.
Moj Apollo Mlodszy dorwal mnie telefonicznie wczoraj i tak trajkotal o tym,
jak sie zaaklimatyzowal na studiach, ze nawet nie musze sie pytac,
czy lubi, bo widze, ze wsiakl na amen.
Potasiemkuje jeszcze pozniej, a teraz fototenka, z dedykacja dla MarysiES,
za te inhalacje i syropy na czas:
Dzis ciut, ciut inne widoki.
Druhny pamietaja „Tanczacy z wilkami?”.
Sceny z malego miasteczka? Kevina Costnera o niebieskich oczach (khm, khm Sciana).
No to wlazimy do tego miasteczka, gdzie krecono film,
obejdziemy zakamarki i zobaczymy, jakie to bylo zycie.
Gotowe? Prosze sie przygotowac na wszelkie wygody, hi, hi.
Najpierw trzeba sie tam dotelepac, nudnawo po drodze,
bo tylko kukurydza, potem plaska preria, a pozniej nareszcie cos na horyzoncie.
Miasteczko wita, iha!
Kowbojow sie kulizankom zachciewa z tatuazami, tak? Beda, beda.
Ktore siodlo nalezy do Costnera?
Niebieskooki, wszyscy Cie tu pamietaja
Bogobojni na prawo, milujacy uciechy na lewo, prosto w kierunku SALOON
Kto przybyl na koniu, ten prosto na drinka do knajpy
Kto przybyl ta drynda i do teraz kreci glowa z niedowierzaniem,
ze sie nie urwalo kolko na wertepach, ten szuka hotelu
Jest, jedyny, pieciogwiazdkowy:) Wchodzimy?
Zaraz, zaraz, jeszcze tylko szybki komputerowy check-in
i wydadza nam jakies centy po zaplacie
Brodka bedzie ogolona, fryzura zrobiona, ale teraz na prawo do kapieli, hi, hi
Wygody wszelkie
Nareszcie do czegos przydaje sie kukurydza:)
Perfumy zapodane po kapieli? No to czas na dobre maniery przy posilku
Oj, Sowka, badz cierpliwa, wiem, wiem, ze wszystkie drogi prowadza na piwo
Co takiego Sowinko? Oprocz piwa jeszcze maja byc kowboje z tatuazami?
Nie ma tak dobrze, kulizanko, trza zdjac martensy, musimy sie przebrac i zostac DAMA.
Inaczej nie ma szans, bedzie tylko piwo, bez kowbojow:)
Mowilam, mowilam, kto to widzial mieszac piwo z whiskey.
Teraz musze Sowince szukac dobrego doktora z dyplomamy,
tylko taki rozpozna hangover, globus i te sprawy.
Sowus, wytrzymaj, on wroci niedlugo
Zajrzalam tam na chwile; rany, czy on sie tym wszystkim posluzy przeciw Sowie???????????
I ta siarka w sloiku, na Diablice Sowe; nie wiem, czy pomoze.
Juz po operacji, Sowa ledwie zywa.
Tu wcale nie jest bezpiecznie, placa za zywych lub umarlych:)
W banku tez sie okratowali
Sowus, pociesz sie, ze inni maja jeszcze gorzej.
Na przyklad, gdy juz listy goncze zadzialaja i trafimy do pierdla.
Szybkie zerkniecie okiem na to, co za kratkami; kurde, raczej ubogo.
Zmykamy, wcale nie wierza w resocjalizacje.
Dziewczyny w HP mowily, ze z Masza to mozna konie krasc,
tylko nic nie wspominaly czym to grozi:)
Jak Wam sie na amory bedzie mialo po poznaniu kowboja w saloonie, to laweczka czeka.
A jak to sie skonczy wizyta u niego, to otoczenie calkiem romantyczne, hi, hi
Pozniej bedzie jak w zyciu, on odjedzie w sina dal.
Tak to jest z kowbojami:)
Cudnego weekendu, Cowgirls!
Glupotki mam za soba, teraz do roboty!