Iwna, ja tez mam motylki w brzuchu, jak zamiast cudnych rozmow w HP widze same wierszenki:)
Co ja widze, co ja widze, Miedzynarodowy Dzien Sciany w Kredensie. Dzieki, Mala.
Sie bronic bede przez inwazja wierszenkowa.
Scianie daje w czape duza, za lenistwo na urlopiku.
Druhna niezle pogania, a sama dawkuje te swoje fotki jak koreanskie lekarstwo, hi, hi.
Marysi order za natychmiastowa relacje z podrozy,
od razu widac zdecydowany charakterek.
Wszystkim Druhnom dzieki za fotki i podroze; pobrykalam z Wami dzisiaj.
W podziece zabieram Was na czerwono-rude sciezki.
Nareszcie mam czas, zeby wywolac fotki z tamtej podrozy.
Ciag dalszy nastapi; na wieczor zostawiam Grand Canyon w odmianach wielu.
Wierszenkowe, prosze scrollowac, bedzie dluuugo:)
Najpierw zbudowany z pali drewnianych Kosciolek Milosierdzia Bozego;
takie ukryte malenstwo, nad samym brzegiem jeziora
A w kosciolku zamiast oltarza wielkie, piekne serce
Szpakus posrod ciszy Panu Bogu przygrywajacy
Zawsze trzeba miec w zyciu prosto wytyczona droge
Kapelusz meksykanski
Sciana solidna, klaniamy sie pieknie
Z tego pylu podobno robi sie roz na policzki
Czy ktos tu pisal o grzybkach?
Gdzie diabel nie moze, tam Trzynastke posle, hi, hi.
Za mna tej samej wspinaczki probowal zacny facio w zacnym wieku,
a potem jego wraz z zona spotkalismy raz jeszcze.
On z daleka krzyczal: „wlazlem tam, gdzie ty, naprawde”, a jego zona po kilkunastu minutach krzyczala do mnie: ”nie widzialas mojego zwariowanego meza?”
Ktoredy sciezka miedzy przepasciami?
Indianin wytyczyl droge, ale zupelnie nie widac, ze przepasci byly glebokie
Najlepiej nie patrzec na boki, tylko pod nogi; przestrzen wokol nieco oniesmiela:)
Po drodze zawsze mozna zostawic kamienna intencje do SCIANY
Chwila odpoczynku; Gosciowi dystans do przejscia nalezy podawac w milach,
aboslutnie nie straszyc iloscia kilometrow:)
Gosc twierdzi, ze identyczne miejsce bylo w westernie; czekamy na atak Indian:)
To chyba jakies ufo
Pierwszy luk, pojedynczy, taki wielki na zywo, tak sie skurczyl na zdjeciu
Gosc pyta, czy kiedykolwiek dojdziemy?
Sowinko, nie patrzymy na boki, tylko przed siebie
Mlodzi twierdza, ze to juz ostatni zakret, cel tuz, tuz
Nagly zeskok i... jest, podwojny luk na horyzoncie.
Jakim cudem jest tak plasko, skoro tak dlugo szlismy w gore miedzy przepasciami?
Juz za minutke, juz za momencik
Kochaniutki, jestes zdobyty.
Z tego malego ladny widok na drugi, znacznie wiekszy.
Juz sie bardziej przed nami ukryc nie mogles; tyle mozolnego dreptania
Wracamy, w sercu radocha