Co za uroczy wieczór! Piękny, deszczowy. Wspaniały początek jesieni. Nowy widz Pani teatru czyli mój ukochany wyszedł zadowolony bardzo. Bardzo mu się podobało. Odetchnęłam z ulgą A mnie ucieszyło, że teatr wypełniony po brzegi. Bo teatr pełen ludzi w środę to - myślę - sukces większy niż w sobotę na przykład. I mnie się wzruszyła wczorajsza Shirley. I "paszport, bilet, pieniadze...". A Pani wygląda super. Taka laska! Chciałbym zadać wiele dziwnych pytań na przykład jak w klapkach na koturnie i skarpetkach można się tak szybko przemieszczać i wykonywać różne ewolucje? Ale zadam jedno. Który raz z kolei była Pani Shirley? Wiem, że to było kilkaset razy, ale ciekawa jestem ile dokładnie i kto to liczy?
Życzę najlepszego i pozdrawiam serdecznie.