DOBRY WIECZÓR BARDÓW –
Sześciu bardów, cztery godziny poezji z gitarą,
no i ta lipcowa noc...eh!!!!
a na końcu liryki Mirosława Czyżykiewicza...eh,!!!!!!
LAURA
Czułem się jak na wpółmartwy
i wpółżyjąc zapłakałem –
dawnom już nie widział Laury,
choć jej nigdy nie widziałem.
Zasuszyłem dla niej kwiaty,
kosmyk włosów, dotyk dłoni;
dogoniłem ją w pół drogi,
chociaż nigdym jej nie gonił.
Wnętrza oczu jak latarnie,
co w bezkresie znaczą drogę,
zrobić wszystko mogą dla mnie,
choć już zrobić nic nie mogą.
Gdym owiany jej zapachem
gwiazd ułapił się rękami,
życie stało się znów ważne,
choć już żyć mi było na nic.
Wieczny byłem i trywialny
jak szronowe kwiaty w szybie,
gdy nie było mnie przy Laurze,
kiedy zawsze przy niej byłem.
(Anda spałaś po czymś takim?????....
- pigwówka ......czeka na Jaśminowców!!!!)