Pozdrawiam serdecznie!
Nie wiem, kiedy Pani wybiera się na urlop i rzeczywiście po tak intensywnym i bogatym w uniesienia roku, to jako właścicielka Teatru Polonia powinna Pani sobie nakazać półroczny urlop w jakiś dalekim kraju, gdzie lazur nieba jest tak ciepły i przejrzysty jak morze.
Jednak uczciwie odradzam czytanie mojego dramatu pt. WYPALONA w czasie urlopu, proszę go przeczytać albo przed, albo, po, bo jest jak pieczęć na sercu i nie da się o nim zapomnieć od tak sobie.
Oczywiście mam tu na myśli ślad w ewentualnym widzu, który ewentualnie Pani jako Wielka aktorka po sobie rozświetli, bo chciałbym, aby stała się Pani niczym latarnia u wyjścia z labiryntów grobów pobielanych, których pełno dookoła...
Boje się tylko, czy ta sztuka nie straci na aktualności, bo jest również krytyczno polityczna, a oto cytat z tego monodramatu, aby uśmiech zagościł w pani sercu po ciężkim dniu:
MATKA (podchodzi do niby ściany i woła.): Słyszysz? Wychodzący maja pierwszeństwo! W pierwszej chwili to myślałam, że mnie normalnie krew zaleje, no... Przyblokowałam go drzwiami i pytam na spokojnie. Choć ciężko mi to przyszło, no naprawdę ciężko. Pytam gościa, (wzdycha) na spokojnie: - Chce mnie sąsiad psem poszczuć, tak, tak?! (Zwraca się do widowni i naśladuje głos sąsiada) Ależ skąd, gdzież bym śmiał, ależ sąsiadko, przecież jesteśmy sąsiadami i bezczelnie podpuszcza psa pod moją nogę, bo drzwi przyblokowałam nogą. (Pokazuje nogą jak zablokowała drzwi.) Oj mówię gościu, oj gościu uważaj. Uważaj! (Głośno i ze złością.) Bo jak kopa wypłacę to cię ten pies z głodu zeżre... (Pauza.) Coś się jeszcze zaczął stawiać, a ja mu w twarz - A gdzie torebka na gówna, jest? No?! (Głośno.) No gdzie jest?! Aż mu szczęka opadła, (pokazuje, że naprawdę niskkop, po same...) a ja dalej z grubej rury, że zasrane podwórko, że trzeba chodzić jak po polu minowym, że źdźbła trawy nie uraczysz, że drzewka już wypalone do korzeni (pokazuje palcem ze złością na ziemie), i jak jeszcze raz ten jamnik oleje mi wycieraczkę to mu normalnie wyrwie ogon i będzie dwa razy dłuższy niż jest, a jak to nie pomoże, to jego właścicielowi zrobię to samo i będzie bolało, oj bolało... (Pauza.) No!... I ogonki pod siebie, (naśladuje sąsiada, pokazuje zaciskając do siebie kolana, a następnie uszka kłapciate robi.) Uszka po sobie i przepuścili mnie pierwszą. (Pauza.) A jak, i będzie mnie teraz omijał z daleka i dobrze, niech się cham jak najdalej ode mnie trzyma... Chamstwo trzeba tępić, oj tępić, bo chamstwa coraz więcej, jak bagno nas zalewa, a w szczególnie w polityce, gdzie cham chama pogania. Bo cham pozostanie chamem bez względu na to jak bardzo wypiera się chamstwa, a jego miejsce jest wśród chamów, bo tylko tam czuje się swojsko. Problem tkwi w tym córeczko, że ludzie zmuszeni do życia wśród chamów, czują się gorszeni, a kobiety wręcz molestowane tym, co dla chama jest normą i chlebem powszednim. A po spowiedzi, w telewizji typu „Trwała” rozgrzeszeni i z czystym kontem będą wypierać się chamstwa, bo nie ma gorszej zniewagi jak chamowi udowodnić chamstwo…
ARKADY