Milosc

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Milosc

Postprzez MarysiaB Pt, 25.05.2007 03:50

Dzien dobry, Pani Krystyno. Z miesiac temu taki wpis w Pani dzienniku: „Miłość, miłość. Wiosna i miłość.” A jako ilustracja zdjecie pary starszych ludzi mknacych fiatem 126p. Milosc zawsze cieszy, wzrusza, przywraca swiatu wlasciwe proporcje i daje nadzieje. Dlatego tak wszyscy lubimy na nia patrzec. Pamietam jak w ubieglym roku przez chwile jechalismy za samochodem zapakowanym po dach, z napisem na zakurzonej tylnej szybie: Just married. W srodku rozesmiani mlodzi ludzie. Moze na honeymoon wybrali sie w dluga podroz po Australii? Mijajac, wszyscy mimowolnie spogladali w ich strone. Wymiana usmiechow i pa, pa. A kiedys, kiedys, jeszcze w NZ, to my z mezem dostarczylismy podobnej radosci. Wleklismy sie w korku i bylismy wyjatkowo czyms rozbawieni. Maz mowiac cos ze swada, polozyl mi reke na kolanie i tak sobie trwal w tym uchwycie. W pewnej chwili razem, jak na komende, spojrzelismy przez okno w gore. A tam duzy samochod ciezarowy i jego kierowca z usmiechem od ucha do ucha. Przylapany na podgladaniu porozumiewawczo podniosl kciuk do gory.
Po Pani wpisie w dzienniku tutejszy „Herald Sun” rowniez doniosl o milosci. Dwa razy w tym samym niedzielnym wydaniu i nie byly to newsy z Hollywood. Na jednej stronie para wloskich imigrantow w wieku 94 i 85 lat, z czego 70 razem. Trudno wyobrazic sobie zaleznosc od drugiego czlowieka, psychiczna i fizyczna, jaka zrodzila sie miedzy nimi przez te tysiace wspolnych dni i nocy. A na nastepnej wlasnie o tym. Inne malzenstwo, z 64-letnim stazem. Pani Anne (84 l.) po udarze wymaga wykwalifikowanej opieki medycznej. ‘Instytucje’ znalazly dla niej lozko w miejscowosci oddalonej o 120 km od rodzinnego domu. Maz, pan Herbert (87 l.), weteran II WS, odwiedzal ja 3 razy w tygodniu, pokonujac w sumie 720 km. Chcial codziennie, ale sam troche schorowany, zle znosil te podroze. Rodzina po bezskutecznym dobijaniu sie do i n s t y t u c j i poprosila o pomoc gazete. Wkrotce po artykule rozni dobrzy ludzie zaoferowali: podwozenie pana Herberta, stale zakwaterowanie w hotelu, oplacenie domowej pielegniarki dla pani Anne, a wreszcie miejsce w innym domu opieki, 20 km od ich wlasnego, co zostalo przyjete z wielka radoscia przez malzonkow. Pan Herbert: „It is incredible how generous people can be.” Happy end.
Pani Krystyno, po tych love stories rozne przemyslenia i wnioski. O bezdusznych instytucjach, ktorym i walec nie pomoze, nie bede pisac. Inne, pozytywne: 1) milosc uszlachetnia i wzrusza, rowniez jej „podgladaczy”, 2) na calowanie sie z mezem pod jablonka nigdy nie jest za pozno.
Wszystkiego najlepszego, nieustajacej wiosny w sercu, M.

Ps. Pani Krystyno, czytam recenzje w gazetach i listach do Pani, no i serce rosnie. Z "Rzeczpospolitej": "Udana"Boska!" to kolejny sukces aktorki budującej interesujący repertuar swego Teatru Polonia. I przykład spełnionych marzeń. Jakkolwiek jest to teatr prywatny, a więc komercyjny, daje rozrywkę w najlepszym stylu wykonawczym. Niejednej państwowej scenie można by życzyć podobnego profesjonalizmu."
Tak trzymac! Serdecznie gratuluje! M.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Krystyna Janda Pt, 25.05.2007 07:14

Bardzo dziękuję pani Mario. Pozdrawiam serdecznie Panią i Męża i wszystkich dookoła , oby chęć pocałowania trwała wiecznie. A jak wielu ludzi nie potrafi nawet spojrzeć najbliższym w oczy, takie mają do siebie wszyscy pretensje i żale, takie zaszłości....
No nic. Myślmy o sobie. Wszystkiego , wszystkiego...
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja