Pani Krystyno,
DZIęKUJę, że Pani jest tu ciągle na tym forum.
Że Pani nie rezygnuje, że Pani zagląda, czyta, odpisuje.
Potrzeba dużo cierpliwości i wyrozumiałości.
Jak wiadomo - internet - anonimość - otwarte forum - więc można pisać wszystko.
I niektorzy sobie pozwalają... rozładować własne niepowodzenia.
Bo konstruktywnych wypowiedzi, często, w tych żałosnych pisaninach brak.
Głupotami staram się nie przejmować, ale niektóre durnoty wywołują u mnie pewien stan emocjonalny, którego opisywać tu nie będę.
Jestem tu na tym forum, jak widać pod emblematem, od 22 listopada 2005, a więc już trochę. Postów też już trochę napisałam.
I z różnymi ludźmi się tu zetknęłam. Niektórych miałam zaszczyt poznać osobiście.
Odwiedzam tu Panią codziennie. Przeczytałam Pani książki, słucham Pani piosenek, oglądam filmy z Panią.
Chodzę do Polonii. Często.
Jestem studentką. Na "życie" zarabiam malując anioły. Jednego z nich ma Pani. Dałam go Pani po mojej pierwszej wizycie w Polonii, po Shirley, której nigdy nie zapomnę. To był 28. styczeń 2006. Od tego dnia zaczęłam żyć nieco inaczej, ale myślę, że pełniej. Żeby móc być na tej Shirley, musiałam wracać ze szkoły do domu na pieszo. Chciałam. Bo zamiast na bilety autobusowe, odkładałam na bilet do Polonii. Ale do głowy by mi nie przyszło nawet, by napisać, że bilety w Polonii są za drogie. Wcale nie są za drogie. Są bilety strefowe, są wejściówki...
Nigdy nie żałowałam pieniędzy wydanych na Polonię! I jestem szczęśliwa, że tymi moimi grosikami mogę dać coś od siebie dla Polonii.
Że mogę się choć troszkę przyczynić do jej funkcjonowania.
Ten bilet to też taki symboliczny wyraz poparcia dla Pani.
Dla tego, co Pani robi. W co się Pani tak całym sercem angażuje.
Już nie raz pisałam, że jest to godne wielkiego szacunku i prawdziwego uznania. Za to powinnyśmy być Pani wdzięczni.
Nie raz też pisałam, że jestem Pani wiernym widzem.
Widzem, który na Panią czeka, na to, z czym Pani przychodzi. Jestem widzem, który Pani dopinguje. Który wierzy w to, co Pani robi.
Do Pani teatru chce się przychodzić. Chce się wracać. Chce się w nim być.
Polonia powoli staje się legendą teatru.
Nie zapomnę spotkań na Małej Scenie. Tej atmosfry. Bliskości. Jedności. Na wyciągnięcie ręki.
Nie zapomnę mobilizacji forumowej, gdy chodziło o kupno fotelu. Kupiliśmy. My, forum.
I nie zapomnę, kiedy mogłam już w tym fotelu usiąść... i poczuć zapach nowej, Dużej Sceny.
To, co Pani wystawia, to nie byle co.
Daje nam Pani szanse na kilkudziesięciominutową magię.
Na zanurzenie się w spektaklu. Na bycie widzem.
Daje nam Pani szanse na refleksję, na chwile zastanowienia.
Zwraca Pani uwagę na rzeczy ważne.
Pod kuchennym fartuszkiem Shirley mnóstwo prawdy życiowej, ktorą wciąż Pani przemyca.
Często tak po kryjomu, ale właśnie dlatego tak bardzo to u Pani lubię.
Pani Krystyno, proszę robić swoje !!!
Ma Pani teatr, ma Pani widzów.
Ma Pani wokół wielu życzliwych ludzi.
Przepraszam za ten ten nieco przydługi list... ale nazbierało się.
Pozdrawiam... i do zobaczenia w Polonii.
Magdalena Duraj