Pani Krystyno kochana!!!
Przeczytałam dzisiejszy Pani wpis o "demolce" w Polonii i ... z przykrością stwierdzam, że takie zachowania stają się normą, wiem, bo z racji miejsca pracy (szkoła) też zdarza mi się bywac z dziećmi w różnych miejscach publicznych. Cóż, nie wiem czy każdy, ale przynajmniej większość z nas przed takim wyjściem przeprowadza podobne pogadanki. Ale moja ogólna refleksja jest taka - jeśli ktoś czegoś nie wyniesie z domu, to potem dość trudno go do tego "przyuczyć" (jak wiadomo, dotyczy to nie tylko teatru). A niestety są dzieci, które nigdy w teatrze nie by były, podobnie jak ich rodzice... Zresztą, jeśli niektórzy dorosli nie wyłaczają telefonów w czasie spektaklu, to czego wymagać od ich dzieci...
Myslę też, że niektórzy rodzice myślą, ze ich dzieci wychowają się same, albo wychowa je tylko szkoła, a jak sie okazuje, że jednak nie tędy droga, to już jest za późno, i z wielką szkodą dla tych dzieci... Czytajac Pani książki i zapiski wydaje mi się, że myśli Pani podobnie, że niestety najczęściej wina tkwi w rodzinie, w domu...
No w każdym razie prosze mi wierzyć, jest sporo osób, które robią wszystko, żeby sie potem za dzieci nie wstydzić "na mieście", a będąc już z nimi gdzieś, mają oczy "dookola głowy" i starają się "pacyfikować" tych, których trzeba (ale są też niestety takie, które wolą nie widzieć, co ostatnio obserwowałam w kościele podczas rekolekcji, bo tam też jak wiadomo, z dziećmi chodzimy...)
Cóż, życzę Pani i "Polonii", żeby to był tylko falstart, i żeby już było tylko lepiej pod tym względem... , wspaniałej widowni złożonej z dzieci "zaangażowanych" w spektakl jak te na zdjęciach...
PS. Przepraszam za ten przydługi wywód, ale akurat dziś rozmawiałam z matką dziesięcioletniej dziewczynki, która twierdzi, że jej córka działa na nią jak płachta na byka (dosłownie) w związku z tym ona traci cierpliwość i czasem ją "szarpie" czyli po prostu bije, i straszy że odda do domu dziecka... - no i rece opadają, jakie te dzieci mają być...???
PS 2 - Własnie leży przede mną "Moja droga B." - i już sie nie mogę doczekac, kiedy zacznę czytać...
Pozdrawiam serdecznie i dobrej (nie-bezsennej) nocy
Agnieszka