tak czasami zdarza mi sie tu wchodzic - tu na forum, na stronie bywam czesto. Czasami chce tylko przebiec przez to miejsce i czesto wpadam na dobre. Rozczytuje sie w tym co pani pisze (i wcale nie przeszkadza mi w tym kot, kotry w tym wlasnie momencie domaga sie uwagi pelnej i jest aboslutnie poirytowany faktem, ze musi mnie z kims teraz dzielic - despotka!), w tym co pisza ludzie, ktorych na samym poczatku, zupelnie na chwile, rozpoznawalem. Jestem z pani zaspisakmi prawie od samego poczatku. Pamietam najpierwsza strone, to tam napisalem do Pani pierwszy raz nie liczac nawet przez chwile na Pani odpowiedz... No niewazne, bo Pani wie i ja wiem i jeszcze kilku wie o czym mowimy.
Pani Krystyno, ciesze sie z tego, ze pisze to wlasnie teraz, tu - i nie bede juz wspominal z zalem czy sentymentem tego co bylo, bo i teraz nie mozemy narzekac!
Przyjezdzam do Pani! Do Warszawy! Znowu! Mam 4 powody - Pani jednym z nich!
Tylko z chwili na chwile przekladam ten wyjazd - musze wybrac tak date, zeby: nie byc w pracy, zeby Pani grala (bo tylko tak mozemy sie spotkac!), zeby nie miec zajec na uczelni, zeby..., zeby..., zeby... i jeszcze zeby koniecznie...
Poki co planuje, mysle, kalkuluje, wymyslam, dorzucam, wyrzucam...
Pani Krystyno, pisze tez po to, zeby powiedziec, ze uwielbiam sposob w jaki Pani mowi, uwielbiam i wcale sie z tym nie zamierzam kryc. Gdyby nie to, ze jestem mezczyzna i mi nie wypada to robilbym wszystko, zeby Pani mowienie nasladowac, chocby przed samym soba - teatr wewnetrzny!
Juz nie gadam, chociaz potrzebe mam ogromna.
Pozdrawiam Pania najcieplej.
Czekam na "Pare osob..." - do Krakowa dotrze?!
Sciskam Pani z usmiechem!
Cholera! Raz sie odwazylem, zeby do Pani podejsc po spektaklu! Raz! Po Malej w Chorzowie! Potem raz jescze probowalem, ale spacyfikowal mnie pan bileter - tez w Chorzowie. Za kazdym razem mam ochote, za kazdym razem na sama mysl serce mi przyspiesza i za kazdym razem troche sie wstydze, troche slow zaczyna brakowac nawet w glowie i troche tez mysle sobie: a niech juz idzie do domu, juz ja nie bede jej meczyl, ona wie, ja wiem - kiedys spotkam ja na ulicy to tylko usmiechne sie i powiem jej dzien dobry i wystarczy.
Dziekuje Pani za kazde wzruszenie, za kazdy (moze wyimagnowany przeze mnie) gest sympatii, bo to wszystko zamyka sie w tym malym pudelku, ktore jest najbardziej moje na swiecie.
Juz kilknalem "zmien", bo przeczytalem na nowo, zwlaszcza ta koncowke i wydalo mi sie zbyt... intymnie i juz mialem kasowac, przerabiac, ale niech zostanie jak jest. Czasem potrzeba mi odrobina szczerosci, nawet jesli wychodzi banal. Juz koniec. Juz nic nie dopisze i koniec. Sza.
Dobrej nocy Pani Krystyno.
Artur A.