Pani Krystyno,
nie wiem jak Pani wytrzymuje granie spektaklu "Ucho,gardło,nóż" kiedy ma Pani przedstawienia dzień po dniu. Ja bym nie wytrzymała. Wyszłam z teatru godzinę temu i czuję się emocjonalnie zgwałcona. Końcówka przerażająca, ten telewizor na cały regulator... Zagrała Pani niesamowicie. Głęboko, porażająco, po mistrzowsku... Starałam się z całej siły nie rozbeczeć pod koniec drugiej części, kiedy mówiła Pani, a w zasadzie nie powiedziała !!, że kochała męża. No, a końcówka... porażająca. Aż się w głowie kręci.
Mam prawie 23 lata. Uwielbiam Panią pod każdym względem. Proszę sobie wyobrazić,że dzisiaj czułam się jakbym była dzieciakiem, które nie dostało obiecanego lizaka. Ostatnio napisała mi Pani,że można Ją odwiedzić po spektaklu, a tu dzisiaj niespodzianka. Przedstawienie dla VIPów i spotkanie z nimi, więc z odwiedzin nici. Oczywiście nie mam do Pani pretensji, broń Boże!! W końcu nie umawiałam się na konkretną datę, ale tak jakoś mi smutno... Zostawiłam w rękach jednej z asystentek ( tej która na "Skoku" podrzucała Pani tekst) mały koszyczek kwiatów. Mam nadzieję, że przekazała. A jeśli nie to może ozdobi korytarz teatru.
Pozdrawiam Panią, wierzę,że Pani woli kontakt z "normalną" publicznością, a nie z tzw. VIPami. Ten chłód na sali dzisiaj...
-"Gdybyście byli normalną publicznością to byście wstali." Oj wstalibyśmy wstali,ale jakoś tak nikt się chyba wyrywać nie chciał.
Pozdrawiam i ściskam wirtualnie- chociaż w ten sposób.
Magda Krzyżosiak