Dziś w pracy koleżanka przypomniała mi o Pani internetowym pamiętniku. Przypomniała, bo słyszałam o nim już dawno, ale nigdy nie czytałam. Od roku za granicą, więc łaknę polskiej kultury, a Pani jest jedną z jej ikon. I mogę uważać, że rola Agaty w "Pestce", ekranizacji jednej z moich ulubionych książek, nie była rolą dla Pani, nie była dla Pani według mnie. I mogę nie znać wielu Pani filmów, a cenić Panią głównie za role teatralne, oglądane zresztą i tak tylko w telewizorze, nigdy w teatrze. Mogę uważać Panią za niezwykle silną i piękną kobietę z tzw. charakterem. Jednak czytając Pani dziennik udaje mi się choć trochę dotknąć Pani świata, świata, którym zachwyciłam się najbardziej oglądając koncert "Zielono mi". Oglądając go po raz pierwszy i po raz piąty. I za każdym razem płacząc przy Pani wykonaniu "Na zakręcie". Nie, nie byłam na zakręcie, teraz też nie jestem. A mimo to zarówno tak dobrze przecież znane słowa, jak i wykonanie, dotykały we mnie struny smutku. Nie wiem dlaczego płakałam, czy nad dwojgiem samotnych ludzi, czy nad wszystkimi samotnymi ludźmi, czy ze strachu, że kiedyś i ja będę taka samotna? Zresztą, czy to ważne? Wszystko, co wyzwala w człowieku tak silne odczucia, radości, smutku, jest piękne. Ale jak zwykle dygresja zaczyna przesłaniać mi główny wątek. :)
Na pewno będę tu często zaglądała, żeby podejrzeć trochę Pani życie, takie normalne, z książką i psem przy nogach, w ciepłym świetle lampy. Szczególnie, że jesień roztacza już swoje perfumy w powietrzu, a wtedy właśnie książka i kawa smakują najlepiej. Będę kibicowała Pani walce o teatr, walce słusznej i wierzę, że nie z wiatrakami. Prawdopodobnie nie będę orygianalna i poruszane przeze mnie tematy pojawiały się tu już nie raz i nie dwa, a jednak pozwolę sobie na luksus pisania o tym, co mi akurat na sercu leży. Jeśli kiedyś zatrzyma się Pani nad jednym z moich zdań na dłużej, będzie mi bardzo miło. Chcę choć trochę poznać kobietę, która nie boi się wlaczyć o swoje marzenia, która z pozoru silna, dla niektórych może aż nadto (swoją drogą siła niektórych ludzi tak bardzo przeraża innych, że zrobią co tylko w ich mocy i jeszcze więcej, żeby udowodnić - tylko komu?, że to wcale nie siła, że to nieprawdziwe, a potem zasną spokojnie z poczuciem dobrze wykonanej roboty.), a jednocześnie ma w sobie wiele ciepła i kobiecości. Wiem, że to Pani wytycza granice, pisze o tym, o czym chce, na co ma ochotę. Dobrze, przystaję na takie warunki :)
Wracam do czytania Pani wpisów, a na jutro przesyłam dużą dawkę zieleni - koloru nadziei i spokoju. Pozdrawiam