Lustracja… temat rzeka… Kiedyś (w 1989 roku) realna szansa na oczyszczenie i katharsis, dziś farsa i narzędzie do likwidacji moralnej niewygodnych ludzi. Mnóstwo poważnych publicystów przelało już megabajty tekstu i litry farby drukarskiej dywagując na ten temat. A ja myślę że na lustrację już jest za późno. Za dużo nieprawych ludzi maczało od tego czasu ręce w kwitach żeby móc teraz ze 100% pewnością prawdy. Skazać kogoś na społeczną śmierć to żadna sztuka. Nie każdy ma tyle szczęścia co pomówiona prof. Gilowska. Nie każdy może w świetle jupiterów udowodnić swoją niewinność. Iluż jest ludzi, którzy bezpodstawnie zostali zmieszani z błotem bezpodstawnie? Za którymi mimo ich niewinności plącze się przydomek ‘kapuś’? Na ile osób szuka się kwitów bo są niewygodne, bo trzeba ich udupić dla doraźnych politycznych celów.
Dlaczego jesteśmy w chwilach pokoju tak małym i zawistnym narodem? Dlaczego zamiast rozliczać, oskarżać, sądzić nie idziemy po prostu do przodu? Dlaczego z lidera przemian staliśmy się ogonem Europy? Właśnie między innymi dlatego, że sensem życia niektórych polityków jest rozliczanie przeszłości a nie patrzenie w przyszłość.
Ubecy już się obłowili, swoje akta dość dokładnie unicestwili… ta przeszłość już jest zamknięta – popatrzmy lepiej w przyszłość.